Ale po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu sprawa będzie rozpoznawana ponownie.
Taka kwota uzbierała się przez cztery i pół roku, jakie minęły od usunięcia samochodu do orzeczenia jego przepadku na rzecz miasta i demontażu.
Auto zostało usunięte w listopadzie 2011 r. przez policję na strzeżony parking. Jego właściciela powiadomiono o tym pismem, doręczonym w sierpniu 2012 r. Dopiero jednak w październiku 2015 r. prezydent Opola wystąpił do tamtejszego Sądu Rejonowego o orzeczenie przepadku samochodu na rzecz miasta. Takie orzeczenie zapadło w marcu 2016 r., a w czerwcu 2016 r. pojazd został poddany demontażowi. Było oczywiste, że przez tak długi czas koszty znacznie urosną. Ostatecznie poszybowały do kwoty 61 431 zł, ustalonej w decyzji prezydenta Opola o nałożeniu obowiązku jej zapłaty.
Były już właściciel skasowanego pojazdu zwrócił się w styczniu 2017 r. do samorządowego kolegium odwoławczego o stwierdzenie jej nieważności. W odwołaniu wytknął, że koszty stały się tak wysokie, bo zamiast złożyć do sądu wniosek o przepadek pojazdu w możliwie najwcześniejszym terminie, zwlekano z tym aż przez cztery i pół roku. Takie opóźnienia powinny być uznane za rażące naruszenie prawa.
Kolegium uznało jednak, że skoro koszty obliczono zgodnie z przepisami ustawy o ruchu drogowym, to nie ma podstaw do uznania decyzji za rażąco naruszającą prawo.