Choć zarzutów pod adresem adwokatów przybywa, niewielu traci prawo wykonywania zawodu. Od kilku lat liczba wszczętych postępowań dyscyplinarnych utrzymuje się na stałym poziomie – około 100 rocznie. Tymczasem niezadowolonych klientów przybywa. Dziwią się, że choć stawiają adwokatom konkretne zarzuty, korporacyjne sądy dyscyplinarne są dla nich tak łagodne. W ostatnim czasie były dwa wydalenia z zawodu, lub niewiele więcej, i tylko nieco więcej czasowych zawieszeń w prawach do wykonywania zawodu.
Skarga bez odpowiedzi
Klienci twierdzą też, że mimo złożonych skarg rzecznicy dyscyplinarni często milczą. Przykład? Pewien krakowski adwokat miał oszukać swojego klienta. Po wypowiedzeniu mu pełnomocnictwa nie tylko nie chciał rozliczyć się z klientem z wpłaconych przez niego pieniędzy, ale i wydanie potrzebnych klientowi dokumentów uzależniał od wpłaty pewnej kwoty pieniędzy. W dodatku już po rezygnacji z jego usług adwokat nadal posługiwał się nieważnym już pełnomocnictwem. Sprawa trafiła do rzecznika dyscyplinarnego przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Krakowie. Ta przez 19 miesięcy badała sprawę. Zapytaliśmy, w czym rzecz.
Marcin Kosiorkiewicz, rzecznik dyscyplinarny ORA w Krakowie, przyznaje, że sprawa adwokata jeszcze się nie zakończyła prawomocnie. Pytany, czy zawsze tyle to trwa, przyznaje, że bywa różnie.
– Takie postępowanie powinno trwać 30 dni, ale z reguły to nierealne – uważa. I podaje, że kilka dni trwa podjęcie postanowienia odmawiającego wszczęcia postępowania, pozostałe decyzje zajmują średnio kilkanaście tygodni. Przyznaje, że zdarza się, iż trwają dłużej. Tłumaczy, że czasem trzeba zajrzeć do akt sprawy, a na to potrzeba czasu.
Zbyt łagodne
Kto najczęściej składa skargi? Niezadowoleni przeciwnicy procesowi, którzy chcą wystraszyć pełnomocników reprezentujących drugą stronę. Często powodem skarg jest również nieinformowanie klienta o przebiegu postępowania i kwestionowanie rozliczeń pomiędzy stronami.