Minister sprawiedliwości stawia na ostrzu noża kwestię weta unijnego budżetu, jeśli będzie on połączony z praworządnością. – W negocjacjach nie można być miękiszonem, trzeba być twardym. Trzeba potrafić dbać o interesy Polski. My mówimy o Polsce, premier Holandii ma prawo dbać o interesy Holandii, ale Polska i polski premier ma dbać o interesy Polski – w ten sposób minister sprawiedliwości odpowiedział na oświadczenie szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która stwierdzała w środę, że „państwa, które mają wątpliwości ws. mechanizmu praworządności, mogą zgłosić zastrzeżenia do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
Opory ministra
Szefowa KE zasugerowała, jak można zakończyć spór o budżet UE i rozporządzenie unijne wiążące wypłatę funduszy z Unii z kryterium praworządności. Przeciwko rozporządzeniu protestują Polska i Węgry, które nie mogą go zablokować, w związku z czym nie chcą się zgodzić na przyjęcie unijnego budżetu i Funduszu Odbudowy. Łączna wartość budżetu UE i funduszu wynosi ok. 1,8 bln euro. Środki mają m.in. pomóc w odbudowie gospodarek europejskich dotkniętych skutkami pandemii koronawirusa.
Ziobro, pytany na konferencji prasowej, czy jest możliwość, by Polska wystąpiła do TSUE, odparł, że von der Leyen „działa w złej wierze" i „chce forsować rozwiązania, o których wie, że są bezprawiem".
Politycy Solidarnej Polski od tygodni angażują się w Parlamencie Europejskim ws. praworządności. Beata Kempa o unijnym budżecie powiedziała, że nie powinniśmy go przeceniać. Patryk Jaki podczas parlamentarnej debaty stwierdził: „Niemcy nie będę uczyć nas praworządności. Do dziś Niemcy nie zapłaciły nawet 1 euro za swoje poprzednie lekcje praworządności w Polsce".
Z kolei była premier Beata Szydło, która od pewnego czasu ma dobre relacje z politykami SP, mówiła, że mechanizm uzależniający wypłatę unijnych funduszy z kwestią praworządności to „próba narzucenia przez większość będącą w tym Parlamencie zasad, które nie są zapisane w traktatach".