Polska "za". Przyjmiemy ok. 7 tys. uchodźców

Polska przyjmie w ciągu dwóch lat w sumie około 7 tysięcy uchodźców. Zagłosowaliśmy za, wyłamując się z sojuszu z Grupą Wyszehradzką.

Aktualizacja: 23.09.2015 11:23 Publikacja: 22.09.2015 17:30

Polska "za". Przyjmiemy ok. 7 tys. uchodźców

Foto: AFP

UE zaakceptowała wczoraj plan podziału między państwa członkowskie 120 tysięcy uchodźców z Syrii, Iraku i Erytrei. W sumie z już wcześniej zaakceptowanymi 40 tys. daje to liczbę 160 tys, z której Polska deklaruje przyjęcie około 7 tys. osób. O 2 tys. wiadomo było wcześniej, na 5082 osoby rząd zgodził się wczoraj. Był to efekt trwających ostatni tydzień negocjacji i ostatecznie głosowania na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych UE w Brukseli. Przeciw były Czechy, Słowacja, Węgry, i Rumunia, wstrzymała się Finlandia. Decyzja jest jednak obowiązująca dla wszystkich państw UE, te które były przeciw też będą musiały przyjąć uchodźców.

Polska jeszcze tydzień wcześniej sprzeciwiała się woli większości: zamiast solidarności z krajami przyjmującymi uchodźców wybraliśmy sojusz z Wyszehradem. Teraz strategia rządu się zmieniła. ten zwrot ułatwiła nam prezydencja luksemburska, która prowadzi negocjacje i której zależało na uniknięciu wrażenia podziału na Wschód i Zachód Europy. Jeszcze w poniedziałek luksemburski minister rozmawiał w Pradze swoim odpowiednikami z Grupy Wyszehradzkiej i odniósł wrażenie, że tylko Polsce zależy na negocjacjach. — Do końca usiłowaliśmy zrozumieć oczekiwania Polski i wyjść im naprzeciw tak daleko, jak się da w ostatecznej propozycji — powiedział Jean Asselborn, który przewodniczył wtorkowemu spotkaniu i jest głównym autorem kompromisu. Jego zdaniem inni uznali z góry, że decyzja Brukseli będzie dyktatem.

Polska była zadowolona z ostatecznej wersji decyzji o rozdziale uchodźców. Zawiera ona liczne zabezpieczenia, która pozwolą nam na przyjmowania tylko sprawdzonych uchodźców. Ponadto daje też ona margines swobody na wypadek nagłego napływu imigrantów do Polski ze Wschodu — wtedy ulży nam się w unijnych kwotach. Wreszcie mowa jest o możliwości przedłużenia okresu przyjmowania uchodźców ze wstępnie planowanych 2 do 3 lat. Polska zadeklarowała, że przyjmie 5082 osoby, dokładnie tylko ile zapisano nam w kluczu opracowanym przez Komisję Europejską. Ale liczba ta będzie prawdopodobnie mniejsza. — Bo w rozdziale będą uczestniczyć dodatkowe kraje, które nie są do tego zobowiązane: Irlandia, Dania, Szwajcaria, Norwegia i prawdopodobnie Islandia. Szacujemy, że nasza kwota zmniejszy się do 4600-4800 osób — powiedział Piotr Stachańczyk, sekretarz stanu w MSW. Według niego to liczba, z która Polska sobie poradzi bez większego problemu.

Przejście Polski na stronę większości nie zmieniło wyników głosowania, bo nawet z naszym udziałem nie było mniejszości blokującej. — Tamte kraje przyjęły postawę: “nie bo nie”. My od początku mówiliśmy, że jeśli nasze postulaty zostaną spełnione, to zagłosujemy prawdopodobnie za — tłumaczył Stachańczyk. Według niego kluczowe jest także, że zamiast obowiązkowych kwot według klucza KE są dobrowolne deklaracje. Bo choć efekt ostateczny w postaci liczb jest ten sam, to klucz KE nie znajduje się w dokumencie prawnym. Nie ma więc precedensu na przyszłość dzielenia uchodźców według podobnych zasad w sposób bardziej automatyczny.

W zaakceptowanym planie na początek dojdzie do rozdziału tylko 66 tys. z obozów w Grecji i Włoszech. Pozostała liczba 54 tys. dotyczyła początkowo uchodźców przybyłych na Węgry. Ale Budapeszt nie chciał tego gestu ze strony Brukseli, bo nie zgadza się na tworzenie wrażenia, że jest krajem granicznym. Wiktor Orban nie chce, aby Węgry stały się centrum przyjmowania uchodźców, miejscem ich rozdzielania, rejestrowania, a następnie transportowania do innych państw UE. Boi się nie tylko tego wysiłku, ale też utraty suwerenności nad swoimi granicami. Bo dla Włoch i Grecji już planuje się unijną pomoc w tym procesie.

Powstał zatem problem co zrobić z ową liczbą 54 tys. Ostatecznie zdecydowano, że będzie ona co do zasady przydzielona Grecji i Włochom lub w ciągu roku innym państwom członkowskim, jeśli te będą się zmagać z napływem uchodźców. Ale decyzja szczegółowa w tej sprawie będzie podjęta w przyszłości. Ponadto Polska zabiegała, żeby plan unijny mówił także o wzmocnieniu kontroli granic, o tworzeniu hotspotów, czyli miejsc rejestrowania imigrantów w krajach granicznych UE, o rozdziale imigrantów ekonomicznych od uchodźców, wreszcie o prawie kraju do sprawdzenia uchodźców pod względem bezpieczeństwa. Te dodatkowe postulaty i tak były zbieżne z pragnieniem większości krajów UE, więc problemu z ich spełnieniem nie było. — Rola hotspotów, znaczące wzmocnienie unijnej agencji ochrony granic Frontex, polityka readmisji imigrantów, to kluczowe postulaty Francji — mówił na przykład francuski minister spraw wewnętrznych Bernard Cazeneuve. 

Na razie zaprzestano mówienia o wprowadzeniu stałego mechanizmu, który mógłby być uruchamiany przez Brukselę automatycznie w razie każdego nowego kryzysu uchodźczego. Ostatnie tygodnie pokazały, że takie plany zwiększają tylko falę napływającą doi Europy. — Nie możemy tworzyć wrażenia, że możemy natychmiast wszystkich przyjąć — mówił Cazeneuve.

Te wszystkie ustępstwa wystarczyły do przekonania Polski, ale nie Czech, Słowacji, Węgier i Rumunii. Te kraje w ogóle nie chcą u siebie żadnych uchodźców, co budzi niechęć pozostałych. — Solidarność w UE musi iść w dwóch kierunkach. Do tej pory w formie finansowej szła z północy i zachodu na wschód. Teraz czas, żeby wschód okazał nieco solidarności krajom zmagającym się z problemem uchodźców, w tym również Belgii — powiedział belgijski minister Theo Francken.

Kwota 120 tys. to dopiero początek procesu mającego na celu uporządkowanie polityki wobec uchodźców w UE. jej zaakceptowanie pozwoli KE na żądanie w zamian od Włoch i Grecji stosowania się do unijnych przepisów o konieczności rejestrowania imigrantów i pobierania im odcisków palców, a nie wypychania ich dalej na północ. Kwestie lepszej ochrony granic oraz współpracy z krajami trzecimi, które mają u siebie obozy dla uchodźców (jak Turcja i Liban) mają być tematem nadzwyczajnego szczytu UE w środę.

—Anna Słojewska z Brukseli

UE zaakceptowała wczoraj plan podziału między państwa członkowskie 120 tysięcy uchodźców z Syrii, Iraku i Erytrei. W sumie z już wcześniej zaakceptowanymi 40 tys. daje to liczbę 160 tys, z której Polska deklaruje przyjęcie około 7 tys. osób. O 2 tys. wiadomo było wcześniej, na 5082 osoby rząd zgodził się wczoraj. Był to efekt trwających ostatni tydzień negocjacji i ostatecznie głosowania na spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych UE w Brukseli. Przeciw były Czechy, Słowacja, Węgry, i Rumunia, wstrzymała się Finlandia. Decyzja jest jednak obowiązująca dla wszystkich państw UE, te które były przeciw też będą musiały przyjąć uchodźców.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762