Nizinkiewicz: Unijne męczeństwo Beaty Szydło

PiS może zyskać na sporze w Parlamencie Europejskim przed wyborami krajowymi kosztem dalszego pogorszenia wizerunku Polski w Unii.

Aktualizacja: 18.07.2019 22:13 Publikacja: 17.07.2019 19:15

Nizinkiewicz: Unijne męczeństwo Beaty Szydło

Foto: European Union 2019 - Source : EP/ Christian CREUTZ

Podwójne upokorzenie Beaty Szydło w Parlamencie Europejskim jest faktem. A wcale nie musiało do niego dojść. Wystarczyło, gdyby dyplomatycznie PiS przygotował się lepiej do negocjacji. Wystawienie po raz drugi byłej premier na szefową Komisji Zatrudnienia PE ocierało się o sadyzm.

Jedna porażka była wystarczająco dotkliwa dla polityk, która w Polsce zdobyła rekordowy, ponadpółmilionowy wynik wyborczy. Poparcia społecznego mogą zazdrościć Beacie Szydło nie tylko Jarosław Kaczyński, borykający się niezmiennie z brakiem zaufania społecznego, ale również Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro, Joachim Brudziński, Jarosław Gowin. Tajemnicą poliszynela jest, że nikt z nich nie darzy Szydło sympatią i liczy nie tylko na przejęcie schedy po Jarosławie Kaczyńskim w PiS, ale również na prawicy. Żaden polityk wieczny nie jest, już dzisiaj więc niektórzy w PiS myślą o tym, jaki będzie świat po odejściu prezesa na emeryturę. Ale to Beata Szydło wciąż cieszy się największą sympatią wśród zwolenników PiS, co pokazały też ostatnie wybory.

Czytaj także: "Symbol niemocy PiS w Europie". Komentarze po porażce Szydło

A przecież o „naszej Beatce" miano stopniowo zapominać, jej popularność miała topnieć, niczym innego byłego premiera PiS Kazimierza Marcinkiewicza. Do niczego takiego jednak nie doszło. Szydło, nawet „zesłana" do Brukseli, jest mocna. Pewnie gdyby dzisiaj miało to zależeć od wyborców PiS, Beata Szydło powinna przejąć schedę po Jarosławie Kaczyńskim. I to nie jest dobra wiadomość ani dla Morawieckiego, Brudzińskiego czy Ziobro, ani też dla samego Kaczyńskiego. Dlatego też PiS zapewne postanowił wystawić na strzał byłą premier. Jednak ta okazała się być wyjątkowo odporna na ciosy. Po ogłoszeniu kolejnej personalnej porażki powiedziała w PE: „Jestem być może jedną z niewielu osób na tej sali, dla których wartości europejskie są bardzo ważne". Ci, którzy znają utylitarny stosunek premier Szydło do Unii oraz niechęć do flag Wspólnoty, mogą się łapać za głowę. Niemałą konsternację mogły wywołać te słowa w PE, ale już nie u wyborców PiS.

Tym bardziej że Beacie Szydło tym razem w sukurs musieli przyjść rządzący. Prezydencki minister Paweł Mucha oświadczył, że przyczyny porażki Szydło były „pozamerytoryczne". Jarosław Kaczyński powiedział, że sama Angela Merkel dzwoniła z przeprosinami do premiera Morawieckiego po utrąceniu kandydatury Szydło i dodał, że nie została ona wybrana przez swój katolicyzm i patriotyzm. I taka narracja rozlała się w mediach z ust polityków „dobrej zmiany".

Logikę wywodu prezesa Kaczyńskiego zaburza fakt, że w tym czasie trzej politycy PiS zostali wybrani na wiceszefów unijnych komisji, a przez lata wiceprzewodniczącym PE był Ryszard Czarnecki. Zwykle gdy PiS przegrywało wybory, tłumaczono porażkę zafałszowaniem wyborów lub spiskiem elit. Gdy wygrywali, o fałszerstwie i wrogich siłach nie było mowy. Podobnie jest w PE. Szydło przegrywa: PE uwziął się na lokalnych patriotów i chrześcijan.

Dla wyborców PiS i tych, którzy mniej zgłębiają sens polityki, tłumaczenie o oblężonej twierdzy, może być wiarygodne przed wyborami parlamentarnymi. Porażki Szydło osłabiają Polskę w Unii, ale mogą wzmocnić PiS w Polsce. Tym bardziej że PiS poparł kandydaturę Ursuli von der Leyen na szefową Komisji Europejskiej i akurat nie szuka sporów w PE.

To unijni politycy wywołują spory z Polską, utrącając dwukrotnie kandydaturę byłej premier RP. Beata Szydło wielokrotnie pokazała, że ma skórę nosorożca. Przeżyła upokorzenia Kaczyńskiego, przeżyje upokorzenia unijne. Będzie wzmacniać swój wizerunek „matki narodu", a kiedy będzie trzeba – upomni się o dziedzictwo Kaczyńskiego.

A wtedy nie będzie musiała się nawet liczyć z politycznymi instrukcjami samego prezesa PiS.

Podwójne upokorzenie Beaty Szydło w Parlamencie Europejskim jest faktem. A wcale nie musiało do niego dojść. Wystarczyło, gdyby dyplomatycznie PiS przygotował się lepiej do negocjacji. Wystawienie po raz drugi byłej premier na szefową Komisji Zatrudnienia PE ocierało się o sadyzm.

Jedna porażka była wystarczająco dotkliwa dla polityk, która w Polsce zdobyła rekordowy, ponadpółmilionowy wynik wyborczy. Poparcia społecznego mogą zazdrościć Beacie Szydło nie tylko Jarosław Kaczyński, borykający się niezmiennie z brakiem zaufania społecznego, ale również Mateusz Morawiecki, Zbigniew Ziobro, Joachim Brudziński, Jarosław Gowin. Tajemnicą poliszynela jest, że nikt z nich nie darzy Szydło sympatią i liczy nie tylko na przejęcie schedy po Jarosławie Kaczyńskim w PiS, ale również na prawicy. Żaden polityk wieczny nie jest, już dzisiaj więc niektórzy w PiS myślą o tym, jaki będzie świat po odejściu prezesa na emeryturę. Ale to Beata Szydło wciąż cieszy się największą sympatią wśród zwolenników PiS, co pokazały też ostatnie wybory.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788