Co pięć lat, przy okazji nowego rozdania głównych stanowisk unijnej centrali, w Brukseli rozgrywa się swoisty teatralny spektakl. Parlament Europejski chce w nim pokazać, że jest prawdziwie niezależną od narodowych stolic instytucją i może wysadzić w powietrze porozumienie zawarte przez przywódców krajów „28". A kandydaci na szefów europejskich instytucji udają, że z dnia na dzień z Niemców czy Hiszpanów zmienili się w „Europejczyków" i wbrew prowadzonej do tej pory polityce obiecują wszystko, byle zyskać poklask zgromadzenia w Strasburgu.
Nie inaczej było w ten wtorek, gdy przed europarlamentem wystąpiła Ursula von der Leyen. Tak, jakby Niemka od 14 lat nie uczestniczyła w kolejnych rządach Angeli Merkel, które narzuciły południu Europy surowe rygory oszczędnościowe i odrzucały próby Francji budowy „socjalnej Europy", kandydatka na szefową Komisji Europejskiej obiecała poluzowanie kryteriów z Maastrichtu i minimalną pensję w całej Wspólnocie. Puściła też wodze fantazji w sprawach ekologii czy praworządności.
W chwili zamykania tego wydania „Rzeczpospolitej" nie było wiadomo, czy to wystarczy, aby eurodeputowani zatwierdzili kandydaturę von der Leyen. Ale jeśli, jak wiele na to wskazywało, Niemka otrzymała odpowiednią liczbę głosów, wartość wtorkowych deklaracji będzie mocno ograniczona.
Z punktu widzenia Polski znacznie bardziej liczy się dorobek ostatnich lat byłej minister obrony i ekipy, do której należała. Reprezentujący Merkel niemiecki ambasador w Warszawie Rolf Nikel w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" przekazał przesłanie, które można zinterpretować następująco: Berlin jest gotowy uznać rząd PiS za równie bliskiego co poprzednia ekipa PO partnera w budowie zjednoczonej Europy pod warunkiem respektowania przez Polskę fundamentalnych reguł prawa unijnego na czele z wypełnianiem wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie reformy sądownictwa, z czym do tej pory Warszawa nie miała problemu. To układ, którego będzie się też trzymać von der Leyen. Dopóki będzie on respektowany przez Polskę, nowa Komisja Europejska nie wznowi ideologicznej krucjaty, którą prowadził Frans Timmermans.
Ten partnerski układ będzie jednak sięgał znacznie dalej. Przypomnijmy: Merkel, której von der Leyen jest jedną z najbliższych współpracowniczek, odrzuciła próby Emmanuela Macrona budowy bardziej zintegrowanej Unii wokół strefy euro i pozostawienia Polski na marginesie Wspólnoty.