Unia Europejska: Wielka Brytania szuka wsparcia w związku z negocjacjami ws. Brexitu

Czy Brytyjczycy są gotowi zapłacić Polsce za przychylność w negocjacjach dotyczących Brexitu?

Aktualizacja: 21.02.2017 20:57 Publikacja: 20.02.2017 17:50

Artykuł 50, natychmiast! – domagają się zwolennicy jak szybszego Brexitu. To artykuł traktatu unijne

Artykuł 50, natychmiast! – domagają się zwolennicy jak szybszego Brexitu. To artykuł traktatu unijnego o wszystko mówiącym tytule „Wystąpienie z Unii”

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

O tym, że Londyn miałby za to zapłacić Polsce i innym państwom Europy Środkowo-Wschodniej, napisał „Sunday Times". Podobno ministrowie mieli rozważać przeniesienie pieniędzy „marnotrawionych" obecnie w Azji i Afryce na kraje naszego regionu.

Chodzi o 12 mld funtów rocznie tzw. oficjalnej pomocy rozwojowej. Jednak źródła rządowe cytowane w tym samym dzienniku wątpią w możliwość dokonania takiego przesunięcia. Bo oficjalna pomoc rozwojowa ma swoją definicję ustanowioną przez OECD i kraje UE do niej się nie kwalifikują. Informacja o samej dyskusji oznacza jednak, że rząd próbuje znaleźć pieniądze w budżecie na pomoc dla Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej.

– Norwegia czy Szwajcaria mają dwustronne umowy z państwami Europy Środkowo-Wschodniej i przekazują im pomoc gospodarczą, Wielka Brytania mogłaby robić to samo – mówi „Rzeczpospolitej" Stephen Booth, dyrektor think tanku Open Europe w Londynie. Według niego chodzi jednak nie tylko o fundusze na rozwój, ale też o pomoc w zakresie bezpieczeństwa i obrony, niekoniecznie związaną wprost z UE. – Dla Europy Środkowo-Wschodniej kwestie geopolityczne odgrywają ogromną rolę. Można to wykorzystać – uważa ekspert. Tego zresztą próbowała już premier Theresa May, gdy zaprosiła premier Beatę Szydło i najważniejszych polskich ministrów na konsultacje do Londynu.

Czy miałaby to być część strategii dzielenia Europy czy raczej szukania różnych interesów w różnych krajach, które Londyn mógłby zaspokoić, zyskując w sumie przychylność wszystkich? Ekspert Open Europe przyznaje, że są finansowe granice takiej strategii negocjacyjnej. Bo przecież celem Brexitu miało być zmniejszenie rachunku płaconego na Europę, a nie jego zwiększenie. Ale na pewno Londyn musi szukać sojuszników, co nie jest proste. Nie chce się zgodzić na swobodny przepływ osób ani uczestniczyć w jednolitym rynku, z jego przepisami i jurysdykcją unijnego Trybunału Sprawiedliwości. A jednocześnie chciałby jak najszerszego dostępu do tego rynku dla swoich towarów i usług.

Na razie państwa członkowskie są bardzo zgodne i nikt nie spieszy się do dwustronnych negocjacji. Obowiązuje zasada, że nie ma dyskusji o warunkach Brexitu, zanim Wielka Brytania nie złoży formalnego wniosku o wyjście z UE (zgodnie z art. 50 traktatu europejskiego), co ma nastąpić 9 marca. A gdy już to nastąpi, to negocjacjami zajmie zespół ekspertów z Komisji Europejskiej pod wodzą byłego ministra francuskiego rządu i byłego komisarza Michela Barniera. Na razie trwają wstępne konsultacje, w których Barnier sprawdza, jakie sprawy są najważniejsze dla poszczególnych państw członkowskich.

Dla Polski dwa postulaty są kluczowe. Jeden to los naszych rodaków na Wyspach. Preferowane, najprostsze rozwiązanie przewiduje, że wszyscy obywatele UE w Wielkiej Brytanii i wszyscy Brytyjczycy na kontynencie, którzy osiedlili się przed określoną datą, mieliby zagwarantowane swoje dzisiejsze prawa.

Drugim kluczowym tematem jest unijny budżet. Polska jest w grupie krajów, które żądają, żeby Wielka Brytania zapłaciła wszystkie przypadające na nią składki w obecnej perspektywie finansowej 2014–2020, czyli faktycznie musiałaby przelewać pieniądze nawet do 2023 roku, bo wiele projektów z polityki spójności będzie realizowanych z opóźnieniem i mają one prawo do funduszy nawet trzy lata po zakończeniu okresu budżetowego. Dla Londynu może to być ciężkie do przyjęcia, bo z UE mają wyjść na wiosnę 2019 roku.

Być może wspominany przez brytyjską prasę pomysł finansowania naszego regionu miałby być alternatywą: pieniądze szłyby do tych samych krajów, gdzie unijna polityka spójności. Ale nie jako spadek po UE, ale suwerenna decyzja Londynu, który w ten sposób zyskiwałby sojuszników.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: a.slojewska@rp.pl

Korespondencja z Brukseli

O tym, że Londyn miałby za to zapłacić Polsce i innym państwom Europy Środkowo-Wschodniej, napisał „Sunday Times". Podobno ministrowie mieli rozważać przeniesienie pieniędzy „marnotrawionych" obecnie w Azji i Afryce na kraje naszego regionu.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia