Zgodnie z rządowym planem imigranci, którzy przybyli do Izraela głównie z Sudanu i Erytrei, mają być wydaleni do państw trzecich: m.in. Rwandy i Ugandy. Deportacje miały się zacząć 1 kwietnia, ale Sąd Najwyższy Izraela czasowo je zawiesił w związku z toczącym się sporem prawnym w tej sprawie.
Uczestnicy demonstracji mieli ze sobą transparenty głoszące m.in. "Nie powinniśmy wydalać, ani zabijać obcych i uchodźców".
Podczas wiecu głos zabrało wielu uchodźców z Sudanu i Erytrei, którzy opowiadali jak uciekali przed brutalnymi milicjami działającymi w Sudanie lub przymusową pracą w Erytrei.
- Chciałem zapytać izraelski rząd: czy ktoś kto ucieka przed przymusową pracą w dyktatorskim reżimie, czy on nie jest uchodźcą? - pytał Monim Haron, jeden z imigrantów. - Osoba prześladowana ze względu na wyznawaną religię i pochodzenie etniczne - czy nie jest uchodźcą? Osoba, która doświadczyła przemocy, gwałtu i tortur w swoim własnym kraju - czy nie jest uchodźcą? Osoba, której wioska spłonęła i której rodzina została zamordowana - czy nie jest uchodźcą? Osoba, która przetrwała ludobójstwo - czy nie jest uchodźcą? Więc kto jest uchodźcą? - kontynuował.
Wiec został zorganizowany przez organizacje pozarządowe, a także grupy imigrantów z Sudanu i Erytrei.