Inicjatywy te sięgają od pomocy sąsiedzkiej po grupy skrajnie prawicowe, które nie stronią od użycia siły. Nie zawsze noszą nazwę „straży obywatelskiej” (Buergerwehren) – być może dlatego, że mogłaby ona zaalarmować miejscowe urzędy. W końcu to policja jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo wewnętrzne i nikt w Niemczech nie może się bawić w szeryfa.
Wydarzenia sylwestrowej nocy w Kolonii, kiedy to ofiarami molestowania seksualnego i kradzieży padły setki kobiet, stworzyły w Niemczech nowy klimat zagrożenia. Rzekomymi sprawcami byli imigranci z Południowej Afryki i krajów arabskich. Niektóre straże obywatelskie wyraźnie odnoszą się do kolońskich ekscesów.
I tak na przykład tysiące osób przyłączyło się do grupy na Facebooku, która werbuje hasłem: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego... Duesseldorf czuwa”. Grupa podaje, że czuwa nas „swoimi kobietami” tam, gdzie może być dla nich niebezpiecznie. W weekendy i podczas różnych imprez grupa chce organizować wspólne patrole po mieście. Jej organizator Tofigh Hamid powiedział w wywiadzie telewizyjnym: – Nie godzę się na to, by wolni ludzie dawali się zastraszać – mówił. Dodał, że jego grupa nie ma nic wspólnego z przemocą i ksenofobią.
Atrakcyjne dla skrajnej prawicy
Nie można tego powiedzieć o wszystkich tego typu grupach. Szef Krajowego Urzędu Ochrony Konstytucji w Saksonii Gordian Meyer-Plath mówił niedawno w wywiadzie prasowym o rozprzestrzenianiu się straży obywatelskich zakładanych lub wspieranych przez skrajną prawicę lub prawicowych populistów. Socjolog Matthias Quent dostrzega w tym ryzyko, iż obywatele, którzy wcześniej nie mieli powiązań ze skrajną prawicą, poprzez współpracę w straży sterowanej przez ekstremistów, zostaną wciągnięci do tego środowiska.
Obawy obrońców konstytucji budzi m.in. „Straż obywatelska FTL/360” w saksońskim Freitalu. Miejscowość ta „zasłynęła” już z powodu masowych demonstracji przeciwko uchodźcom. Straż powstała tam po tym, jak dwóch Marokańczyków w autobusie linii 360 (stąd nazwa) miało nękać i bić uczniów. Odtąd grupa patroluje autobusy, by zapewnić w nich „spokój i porządek”. Z kolei „Straż Guestrowa” w Meklemburgii-Pomorzu Przednim to ugrupowanie jednego z miejskich przedstawicieli NPD, karanego wcześniej Nilsa Matischenta. Inna grupa z Dolnej Saksonii nazywająca się „Strażą Sąsiedzką” protestowała jesienią przed ośrodkami dla uchodźców.