W środę Sąd Najwyższy rozstrzygnął kwestię ważną dla poszkodowanych przez klęski żywiołowe i ich ubezpieczycieli. Uznał, że wypłacone odszkodowanie za szkody nie może być pomniejszone o zasiłek z pomocy społecznej, mimo że czasem może to oznaczać rekompensatę wyższą niż szkoda.
Sąd Najwyższy zajmował się sprawą Jana B. z Powiśla Lubelskiego, któremu w 2010 r. dwie fale powodziowe Wisły zniszczyły poważnie dom i budynki gospodarcze. Biegły wyliczył szkody na 53,7 tys. zł. PZU, w którym miał wykupione obowiązkowe ubezpieczenie budynków od ognia i innych zdarzeń losowych, wypłaciło mu 15 tys. zł. Wystąpił więc do sądu o zasądzenie reszty.
Z urzędu i polisy
Sąd Rejonowy w Opolu Lubelskim zasądził dodatkowo 38,7 tys. zł. Sąd Okręgowy w Lublinie poczynił jednak dodatkowe ustalenia i powziął wątpliwości. Okazało się, że Jan. B. otrzymał za pośrednictwem miejscowego ośrodka pomocy społecznej kilka mniejszych bezzwrotnych zasiłków oraz 76 tys. zł na remont domu. Rozliczył się z tych pieniędzy fakturami. Na ich podstawie jednak zażądał też od PZU pełnego ubezpieczenia. W tej sytuacji SO zapytał SN, czy zasiłek celowy przyznany bezzwrotnie na podstawie art. 40 ust. 2 i 3 ustawy o pomocy społecznej podlega zaliczeniu na poczet świadczenia z umowy ubezpieczenia.
W literaturze prawniczej wykształciły się dwa stanowiska. Pierwsze, że przyznane bezzwrotnie środki z pomocy społecznej zmniejszają szkodę, a nawet ją likwidują. Zmniejszają zatem odpowiednio odpowiedzialność firmy ubezpieczeniowej, bo odszkodowanie nie może wzbogacać poszkodowanego. A obydwa świadczenia spełniają w istocie tę samą funkcję, powinna tu więc obowiązywać zasada kompensacji. Zgodnie z nią spełnienie jednego wyłącza drugie. Tego poglądu bronił pełnomocnik PZU mecenas Marek Wiktorzak.
Drugie stanowisko jest takie, że są to różne wypłaty. Zasiłek z pomocy społecznej nie ogranicza zatem odpowiedzialności firmy ubezpieczeniowej. Tej opinii broniła oczywiście pełnomocnik powoda mecenas Magdalena Rusak. Podczas rozprawy podkreślała, że gdyby jedno świadczenie znosiło drugie, to świadczeniodawcy oglądaliby się jeden na drugiego.