Robert G. (imię fikcyjne), któremu skradziono auto marki BMW zwrócił się do firmy ubezpieczeniowej, gdzie miał wykupioną polisę autocasco o wypłatę 103 tys. zł odszkodowania.
Ubezpieczyciel odmówił, podnosząc, iż dokumenty skradzionego auta, tj. dowód rejestracyjny oraz karta pojazdu, w chwili zdarzenia oraz w okresie poprzedzającym zdarzenie nie były zabezpieczone w należyty sposób poza pojazdem.
Jak się okazało, właściciel samochodu posiadał tylko jeden kluczyk (firma ubezpieczeniowa o tym wiedziała), a tuż przed kradzieżą zaginęły mu dokumenty. Jak wyjaśnił, miał je w kurtce, którą powiesił na krześle, na którym siedział w restauracji. Po kilku dniach dokumenty odesłała mu anonimowa osoba.
Sprawa ostatecznie trafiła na wokandę. Sąd Okręgowy nie podzielił wątpliwości ubezpieczyciela, i zasądził żądaną kwotę odszkodowania.
Powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego dotyczące pojęcia rażącego niedbalstwa, Sąd Okręgowy w Lublinie uznał, iż firma ubezpieczeniowa nie wykazała, na czym polegało nie zachowanie przez właściciela auta „należytej staranności" przy zabezpieczeniu dokumentów poza pojazdem. Sam bowiem fakt zaginięcia tych dokumentów nie przesądza o tym, iż wykazał się niedbalstwem przy ich przechowywaniu. Tymczasem w sytuacji gdy firma zarzuciła ubezpieczonemu brak zachowania „należytej staranności", okoliczność tą, zgodnie z art. 6 Kodeksu cywilnego, powinien udowodnić. W związku z tym Sąd Okręgowy uznał, iż nie wykazano aby zaistniały okoliczności wyłączające odpowiedzialność od wypłaty odszkodowania z tytułu zawartej umowy autocasco.