Wyrok Sądu Najwyższego każe obowiązki państwa, ale i samorządów widzieć szerzej niż wykonywanie konkretnych przepisów.
Odyniec na ulicy
Stanisław P. z Krakowa został poturbowany na ulicy przez stukilogramowego odyńca. Trwale nie słyszy na jedno ucho, ma problemy z równowagą, odczuwa także szumy i zawroty głowy. Wystąpił o zadośćuczynienie.
Sąd Okręgowy zasądził mu od Skarbu Państwa – wojewody małopolskiego – 120 tys. zł. W ocenie sądu to on odpowiada za szkodę, gdyż dzik jako zwierzę wolno żyjące jest własnością Skarbu Państwa. Poza tym art. 431 k.c. stanowi, że kto zwierzę chowa albo się nim posługuje, obowiązany jest do naprawienia wyrządzonej przez nie szkody – czy było pod jego nadzorem, czy też zabłąkało się lub uciekło.
Sąd Apelacyjny w Krakowie był innego zdania. Prawo własności samo w sobie nie rodzi odpowiedzialności właściciela – wskazał. Artykuł 431 k.c. ma zaś zastosowanie wyłącznie do zwierząt hodowanych.
Oba sądy brały też pod uwagę art. 417 k.c., który przewiduje odszkodowanie za szkodę wyrządzoną niezgodnym z prawem działaniem lub zaniechaniem przy wykonywaniu władzy publicznej. Sąd Okręgowy zaniechań wojewody dopatrzył się w nieodseparowaniu dzików, które na południu Krakowa nierzadko się pojawiały, i nieumieszczeniu tablic ostrzegawczych. Powinien to zrobić jako organ nadzorujący Państwową Straż Łowiecką.