Sąd: nie ma odszkodowania za wypadek na oblodzonej drodze na skróty

Wybierając osiedlową drogę na skróty zamiast chodnika trzeba liczyć się z tym, że w razie wypadku nie dostaniemy odszkodowania od osoby czy firmy odpowiedzialnej za odśnieżanie i usuwanie oblodzenia.

Aktualizacja: 16.01.2017 15:23 Publikacja: 16.01.2017 09:46

Sąd: nie ma odszkodowania za wypadek na oblodzonej drodze na skróty

Foto: Fotorzepa, Kuba Krzysiak kk Kuba Krzysiak

Przekonała się o tym gdańszczanka, która pewnego grudniowego wieczora poślizgnęła się na oblodzonej nawierzchni i złamała nogę. Do wypadku doszło tuż przy furtce prowadzącej na osiedle Wspólnoty Mieszkaniowej C. Nie było bezpośrednich świadków tego zdarzenia. Przypadkowi przechodnie pomogli Patrycji K. wstać i zawieźli ją do szpitala. Do kwietnia chodziła o kulach, opiekowali się nią mąż i matka, syn woził na rehabilitację.

Winą za swój wypadek Patrycja K. obarczyła Stefana B., którego firma odpowiadała za utrzymanie czystości i porządku na terenie osiedla C., a także terenu zewnętrznego osiedla - chodników, dojścia do śmietników, jezdni, parkingów, ulic dojazdowych na osiedle. W pozwie do sądu Patrycja K. domagała się od Stefana B. ponad 120 tys. zł. Pozwany, chcąc ugodowo zakończyć spór, zaproponował powódce 20 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania, jednak ona propozycji nie przyjęła.

Przed sądem Stefan B. nie zgodził się z zarzutem, że nienależycie wykonywał swoje obowiązki wynikające z łączącej go ze Wspólnotą C. umowy. W zimie jego pracownicy codziennie od godziny 7. rano odśnieżają, a potem posypują solą ciągi piesze (chodniki), komunikacyjne (jezdnie i parkingi) na osiedlu. Czynności te powtarzają, jeżeli śnieg pada w ciągu dnia - do 3 godzin od ustania opadów. Jeśli opady są po godz. 16., to odśnieża się w następnego dnia od 5. rano. Wówczas odnotowują na bieżąco w swoim notatniku dni i godziny dodatkowych prac, albowiem są one płatne jako nadgodziny.

Sąd Okręgowy nie dał wiary zeznaniom powódki, że do wypadku doszło na chodniku. Tym bardziej, że sama twierdziła najpierw, że szła z prowadzonego przez siebie sklepu do domu. To tłumaczyłoby, dlaczego wybrała drogę na skróty - ścieżką wydeptaną przez mieszkańców na trawniku i wykorzystywaną jako krótsze dojście do sklepu. Potem kobieta przekonywała sąd, że szła chodnikiem na umówioną wizytę do szpitala. Sąd zauważył jednak, że mało prawdopodobne jest, żeby szpital umawiał wizyty pacjentów na przed godz. 22., a o tej porze doszło do wypadku. Zeznania powódki były zdaniem Sądu niespójne i nielogiczne.

Przeczyły im też zeznania świadka, który widział Patrycję K. zaraz po upadku obok furtki, lecz poza chodnikiem, a właśnie na ścieżce będącej zwyczajowym  "skrótem" do sklepu. W dniu zdarzenia miejsce to nie było utwardzone ani wyłożone kostką brukową. Z tego powodu nie było także w tamtym czasie odśnieżane ani posypywane piaskiem czy solą. Dopiero po wypadku Patrycji K. zarząd Wspólnoty zdecydował o wyłożeniu przejścia kostką brukową.

- Pozwany nie miał obowiązku zimowego utrzymania tego fragmentu terenu, a skoro tak, to nie ponosi winy w zaniechaniu czyli niewłaściwym jego utrzymaniu polegającym na utrzymywaniu się śliskości – podkreślił Sąd.

Dodał jednak, że nawet gdyby nawet dać wiarę powódce, że upadla na chodniku, to Patrycja K. nie wykazała, że w dniu zdarzenia na chodniku zalegał śnieg i było ślisko. Z ekspertyzy meteorologicznej wynikało, że tego dnia nie było opadów śniegu, a dzień wcześniej opad był niewielki. Na ziemi utrzymywała się dwucentymetrowa pokrywa śniegu, zaś temperatura wynosiła około -3 do -1 stopień C.

Ekspertyza potwierdzała zeznania świadków, którzy nie zauważyli feralnego dnia śniegu ani lodu na osiedlowych chodnikach. Także pracownicy Stefana B. zeznali (a zeznania te potwierdziły m.in. ich notatki sporządzane w celu rozliczenia nadgodzin), że w dniu wypadku Patrycji K. nie było większych opadów śniegu, wystarczało lekkie odśnieżanie lub odmiatanie chodników, zaś chodniki standardowo posypano solą lub solą z piaskiem. Osoba, która nadzorowała pracowników i codziennie kontrolowała stan chodników, nie stwierdziła nie stwierdziła ich śliskości. Podobnie stan chodników na osiedlu zapamiętał zarządca Wspólnoty. Dodatkowo zeznał, że nigdy nie było zastrzeżeń co do jakości odśnieżania wykonywanego przez firmę Stefana B.

W konsekwencji Sąd Okręgowy doszedł do przekonania, że pozwany należycie wykonał swoje obowiązki, a zatem nie było po jego stronie winy. Powództwo Patrycji K. zostało oddalone, a wyrok ten utrzymał Sąd Apelacyjny w Gdańsku (sygn. akt I ACa 1116/15).

Przekonała się o tym gdańszczanka, która pewnego grudniowego wieczora poślizgnęła się na oblodzonej nawierzchni i złamała nogę. Do wypadku doszło tuż przy furtce prowadzącej na osiedle Wspólnoty Mieszkaniowej C. Nie było bezpośrednich świadków tego zdarzenia. Przypadkowi przechodnie pomogli Patrycji K. wstać i zawieźli ją do szpitala. Do kwietnia chodziła o kulach, opiekowali się nią mąż i matka, syn woził na rehabilitację.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona