Odbudujemy polskie wybrzeże

Uzupełnieniem ustawy stoczniowej będzie specjalny fundusz, który roboczo nazywamy Morskim Funduszem Rozwoju - mówi Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.

Aktualizacja: 22.10.2018 09:00 Publikacja: 22.10.2018 08:00

Odbudujemy polskie wybrzeże

Foto: materiały prasowe

Mamy Marynarkę Wojenną rozpaczliwie potrzebującą nowych okrętów, cywilnych armatorów, którzy będą musieli wymieniać flotę, oraz stocznie, które pilnie potrzebują kontraktów. Jaki jest pomysł ministerstwa na wyjście z tej sytuacji?

Marek Gróbarczyk:

Od początku zakładaliśmy, że na odbudowę przemysłu stoczniowego będzie składało się kilka dziedzin. Liczymy przede wszystkim na kontrakty od prywatnych armatorów oraz na program Batory, który będzie realizowany. Chcę też podkreślić, że integralną częścią rewitalizacji przemysłu stoczniowego musi być odbudowa polskiej Marynarki Wojennej. Polskie stocznie muszą mieć znaczący udział w budowie okrętów militarnych. Liczymy na dobrą współpracę z Marynarką Wojenną. Liczymy również na rozpoczęcie budowy nowych jednostek dla polskiej floty. Potrzebny jest też powrót do produkcji stoczniowej związanej ze statkami rybackimi. Zdaję sobie sprawę, że będzie to trudne, przede wszystkim z uwagi na skalę oraz możliwości armatorów. Ostatnim elementem, który może mieć wpływ na odbudowę przemysłu stoczniowego, jest żegluga śródlądowa. Ten ostatni segment może wygenerować sporo zamówień na barki, ale w tym przypadku stroną zamawiającą na pewno nie będą instytucje czy firmy państwowe. Trzeba jednak pamiętać, że rozwój żeglugi śródlądowej nie gwarantuje tego, że zlecenia będą trafiały tylko do stoczni państwowych. Zresztą nie chcemy takiej sytuacji. Przemysł prywatny traktujemy jako partnera dla spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa.

Sytuacja finansowa stoczni kontrolowanych przez państwo nie jest dobra. Jakie działania są i będą podejmowane, żeby ją poprawić? Mamy już ustawę stoczniową, ale co dalej?

Uzupełnieniem ustawy stoczniowej będzie specjalny fundusz, który roboczo nazywamy Morskim Funduszem Rozwoju. Te dwa elementy będą stanowić wsparcie przemysłu od strony finansowej. Poprzez Morski Fundusz Rozwoju chcemy wygenerować tani pieniądz, który zasili branżę stoczniową. Będzie to specjalny instrument finansowy działający w oparciu o Bank Gospodarstwa Krajowego, który wprowadzi proste rozwiązania dla armatorów, zwłaszcza w przypadku kontraktowania budowy nowych jednostek. Doskonale wiem, jak trudno jest dzisiaj zakontraktować budowę dużego statku. Negocjacje z bankami są dla armatorów barierą niemal nie do pokonania. Do tej pory banki traktowały firmy działające w branży morskiej tak jak np. deweloperów. Dlatego wprowadzamy rozwiązania, które uproszczą procedury związane z finansowaniem i kredytowaniem budowy nowych statków. Fundusz będzie też służył inwestycjom związanym z rozwojem portów. Mówiąc krótko, będzie to fundusz oparty na regularnych rozwiązaniach TFI w ramach BGK. Jego oferta będzie obejmowała tanie kredyty inwestycyjne. Chcemy przy tym znacznie uprościć kryteria związane z oceną ryzyka po stronie kredytodawcy i jako zabezpieczenie traktować hipotekę morską.

Przejęcie nadzoru właścicielskiego nad stoczniami przez pana resort przyśpieszy te procesy?

Kolejny element strategii odbudowy przemysłu oraz całej branży morskiej wiąże się z zarządzaniem. Pierwsze kroki w tym kierunku zostały już wykonane. Jako ministerstwo za pośrednictwem Funduszu Rozwoju Spółek przejmujemy nadzór nad stoczniami szczecińskimi i tym samym bierzemy odpowiedzialność za ich rozwój. To dopiero pierwszy krok, ponieważ w przyszłości przejmiemy też nadzór nad przedsiębiorstwami trójmiejskimi. Ale sama zmiana formalnego właściciela nie gwarantuje od razu, że wszystko będzie szło dobrze, ponieważ ogromny wpływ na branżę ma koniunktura. Dla naszego ministerstwa właśnie ta branża jest priorytetowa. Zapadła już decyzja o połączeniu Morskiej Stoczni Remontowej „Gryfia" ze Szczecińskim Parkiem Przemysłowym w jedno przedsiębiorstwo z jednym zarządem. Z tą sprawą wiąże się też projekt budowy pierwszego promu pasażersko-samochodowego. Zostało już podpisane porozumienie włączające SPP w budowę tego statku. We wrześniu zakończyły się rozmowy pomiędzy armatorem, projektantem i stoczniami. W ich wyniku wszystkie zmiany do projektu zostały przyjęte.

Jakich działań oczekuje pan od prezesów polskich stoczni jako ich nowy szef?

Żadnych nadzwyczajnych. Oczekuję przede wszystkim rzetelnej pracy menedżerskiej. Chcę, żeby prezesi tak zarządzali stoczniami, żeby były to przedsiębiorstwa rentowne, chociaż zdaję sobie sprawę z dużej skali ryzyka w tym biznesie. Obecnie przygotowujemy specjalną ścieżkę finansową w ramach nadzoru właścicielskiego. Chodzi o szczególne rozwiązania finansowe. Ustanawiamy również nowego operatora finansowego w postaci Funduszu Rozwoju Spółek, który będzie nadzorował tylko i wyłącznie przemysł stoczniowy i poprzez swój kapitał angażował się w restrukturyzację stoczni, żeby przedsiębiorstwa te były w pełni rentowne.

Jak będzie wyglądało zaangażowanie polskiego przemysłu w ramach budowy morskich farm wiatrowych na Bałtyku?

To kolejny element strategii dla przemysłu stoczniowego. Programy budowy morskich farm wiatrowych, platform wiertniczych czy program „Zielona stocznia" są już przygotowane. Przed nami jednak jeszcze sporo trudności do przezwyciężenia, np. związanych z finansowaniem. Ale swoistą dźwignią dla polskich stoczni może być właśnie program „Zielona stocznia". Chodzi o złomowanie statków w sposób ekologiczny. To duża szansa dla Polski, ponieważ w Europie w zasadzie nie ma stoczni, które oferują takie usługi. Złomowanie jest domeną przedsiębiorstw azjatyckich. Program ten wymaga jednak dużych nakładów finansowych, ponieważ normy środowiskowe są niezwykle wyśrubowane. Potrzebne będą inwestycje infrastrukturalne. Proszę pamiętać, że nie jest naszym celem złomowanie małych jednostek, ponieważ to nie nastręcza problemów. Ale złomowanie statku o wyporności 40 tys. ton jest już dużym wyzwaniem, które zresztą stoczniom może się bardzo opłacać.

—rozmawiał Łukasz Prus, portalstoczniowy.pl

Mamy Marynarkę Wojenną rozpaczliwie potrzebującą nowych okrętów, cywilnych armatorów, którzy będą musieli wymieniać flotę, oraz stocznie, które pilnie potrzebują kontraktów. Jaki jest pomysł ministerstwa na wyjście z tej sytuacji?

Marek Gróbarczyk:

Pozostało 96% artykułu
Transport
Katastrofa w Baltimore. Zerwane łańcuchy dostaw, koncerny liczą straty
Transport
Nowy zarząd Portu Gdańsk. Wiceprezes z dyplomem Collegium Humanum
Transport
Spore różnice wartości inwestycji w branżach
Transport
Taksówkarze chcą lepiej zarabiać. Będzie strajk w Warszawie
Transport
Trzęsienie ziemi w Boeingu. Odchodzą dwaj prezesi