Firmę założono 5 kwietnia 2017 do transportu promowego, ale do lutego 2019 nie rozpoczęła przewozów. W sierpniu belgijskie media podały, że jej plany wiązały się bezpośrednio z brexitem, w listopadzie wyrażały sceptycyzm, czy jej promy w ogóle ruszą po 30 marca 2019.
Czytaj także: Brexit: Londyn zniesie wszystkie cła? Biznes jest przerażony
22 grudnia brytyjski rząd zawarł nią kontrakt na 13,8 mln funtów o uruchomieniu połączeń promowych między Ramsgate i Ostendą w Belgii w razie twardego brexitu, aby zmniejszyć konsekwencje nasilonego ruchu na szlaku Dover-Calais. Transport z Ramsgate do Ostendy zapewniała do 2013 r. Transeuropa Ferries — przypomiała BBC.
Rząd wyjaśnił, że miał pełną wiedzę o tej firmie, określił ją jako „nowego dostawcę usług żeglugowych", którą starannie sprawdził. Kontrakt z nią bez rozpisania przetargu uzasadnił "niezwykłą pilnością" wywołaną wydarzeniami, których nie dało się przewidzieć; pozwalają na to brytyjskie przepisy z 2015 r.
Informacja o kontrakcie wywołała jednak kontrowersje, bo okazało się, że Seaborne nigdy nie miała promów ani nie używała ich. Ponadto krytycy twierdzili, że port w Ramsgate trzeba najpierw pogłębić (zaczęto to robić 3 stycznia), mieli też zastrzeżenia, czy przeprowadzono due dilligence przed przyznaniem kontraktu (rząd ripostował, że przeprowadził kontrolę ksiąg finansowych) — informuje Reuter. Krytykowano krótki czas na uruchomienie owych połączeń, politycy z Ramsgate i Ostendy twierdzili, że nie będą gotowe na czas. Naśmiewano się, że kontakt przypomina umowę z firmą dostarczająca posiłki.