O przeszło połowę zmalały w czerwcu w porównaniu z ubiegłym rokiem zakupy ciężarówek i dużych aut dostawczych. Jak podał Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM), w ubiegłym miesiącu zarejestrowano niespełna 1,6 tys. pojazdów użytkowych powyżej 3,5 t. W dodatku spadkowa tendencja trwa od lipca 2019 r. Ostatnio niższe wyniki za czerwiec odnotowano w 2014 r., gdy zawirowania rynku wywołały zmiany w przepisach homologacyjnych ciężarówek. – Teraz oprócz zarysowującego się jeszcze pod koniec ub. roku obniżenia koniunktury, do spadków dołożyła się pandemia koronawirusa – informuje PZPM.

Od stycznia rejestracje zmalały o 51,5 proc. do nieco ponad 8,1 tys. pojazdów. Największe straty poniósł rynek ciągników samochodowych używanych przede wszystkim w transporcie międzynarodowym: tu spadek rejestracji sięgnął w pierwszej połowie roku 55,5 proc. – z prawie 12,6 do 5,7 tys. sztuk. Przy czym w Polsce sytuacja wydaje się gorsza niż w innych krajach UE. Jak podaje stowarzyszenie europejskich producentów pojazdów ACEA, w pierwszych pięciu miesiącach 2020 r. (ostatnie dane), unijny rynek ciężarówek zmalał o 38,6 proc., tj. o 12,5 pkt proc. mniej niż rynek polski.

Polscy przewoźnicy w transporcie międzynarodowym, mimo otwarcia granic i odmrożenia europejskich gospodarek, wciąż bardzo boleśnie odczuwają skutki epidemii koronawirusa. Według Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, spadek zamówień sięga 30 proc. Mimo iż aktywność firm przewozowych zaczyna coraz bardziej rosnąć, problemem pozostaje bardzo niska rentowność usług.

Szczególnym zagrożeniem jest unijny Pakiet Mobilności, którego finalna wersja, niekorzystna dla polskich firm transportowych, ma być przegłosowana w tym tygodniu w Parlamencie Europejskim. Według Jana Buczka, prezesa ZMPD, pakiet ogranicza polskim firmom dostęp do europejskich rynków, podwyższa koszty pracownicze, a w konsekwencji zmniejsza konkurencyjność na rynku. Stawia też bariery administracyjne, co spowoduje wzrost biurokracji.