Duńska (i trochę polska) tenisistka podczas trwającej prawie 15 lat kariery zawodowej wygrała 30 turniejów WTA i była przez 71 tygodni numerem 1 rankingu światowego. Długo goniła zwycięstwo w Wielkim Szlemie, wreszcie udało się w 2018 roku w Australian Open, gdy w doskonałym finale pokonała Simonę Halep.

Zamierza odejść z wielkiego tenisa właśnie tam, gdzie spełniło się jej ostatnie wielkie sportowe marzenie. Od czasu zwycięstwa w Melbourne Park jej kariera zaczęła hamować, przede wszystkim z powodu kłopotów zdrowotnych, diagnoza lekarzy brzmiała: reumatoidalne zapalenie stawów.

Jak mówiła w wywiadach: – W niektóre dni byłam światowym numerem jeden, w inne walczyłam, żeby móc wstać rano z łożka. Od czerwca jest żoną byłego koszykarza NBA Davida Lee, rozpoczęła również studia biznesowe na Harvardzie – to również były powody, by zakończyć długą przygodę z tenisem.

W specjalnym oświadczeniu w mediach społecznościowych tenisistka podziękowała rodzinie, kibicom, przyjaciołom, sponsorom i ekipie wspomagaącej karierę, w szczególności tacie Piotrowi Woźniackiemu, który przez lata był także jej mentorem i trenerem.

Zapowiadając ostatni start w Melbourne dodała: „Na korcie osiągnęłam wszystko o czym mogłam marzyć. Zawsze sobie powtarzałam, że nadejdzie czas na życie także poza tenisem. W ostatnich miesiącach zdałam sobie sprawę, że jest już bardzo wiele rzeczy, które chciałbym robić poza kortem. Założenie rodziny z Davidem było jednym z tych celów. Podróżowanie po świecie i pomoc w podnoszeniu wiedzy na temat reumatoidalnego zapalenia stawów (przyszły projekt), to moja nowa pasja. To nie ma jednak nic wspólnego z mym obecnym stanem zdrowia i to nie jest pożegnanie. Nie mogę się doczekać, aby podzielić się z wami opowieściami o mojej ekscytującej nowej podróży!"