Mirosław Żukowski z Londynu
Fin Henri Kontinen i Australijczyk John Peers zwyciężyli w niedzielę w hali O2 6:4 6:2. Obrońcy tytułu od początku wzięli polsko-brazylijską parę pod but i nie zwolnili tempa aż do końca meczu. W pierwszym secie Melo i Kubot przy serwisie rywali wygrali zaledwie trzy piłki, nie udało im się wygrać żadnej nawet w ósmym gemie, gdy Kontinen tylko raz miał dobre pierwsze podanie.
Początek seta drugiego to był dalszy ciąg polsko-brazylijskiej męki. Kubot przegrał już pierwszego gema serwisowego, potem kolejnego i przy stanie 4:1 dla Kontinena i Peersa mecz się praktycznie skończył. Napięcie odrobinę wróciło w końcówce, ale na krótko, bo Fin zakończył finał już przy pierwszym meczbolu.
Po meczu: Łukasz Kubot: rywale dominowali pod każdym względem
Nie znaleźliśmy dzisiaj odpowiedzi na zagrania rywali. Zasłużenie wygrali, dominowali pod każdym względem. Przede wszystkim słabo serwowaliśmy, może za dużo stosowaliśmy ustawienie australijskie, może powinniśmy grać regularniej, ustawieniem normalnym. Dużo jest takich znaków zapytania, ale deble to gra w której decyduje chwila, moment. Jak się to złapie, to idziesz… Jestem zły po tym, co się stało, bo wychodzę na kort i staram się dać z siebie wszystko. Wyjeżdżamy z Londynu jako finaliści, pierwsi przegrani. Trzeba schylić głowę, pogratulować przeciwnikom i iść dalej. Mieliśmy fantastyczny sezon, wygraliśmy sześć turniejów, w czterech byliśmy w finale. Kończymy rok, czas na odpoczynek, wspomnienia, wyciąganie wniosków i trzeba się szykować do kolejnego sezonu. Będę miał wakacje, ale nie chcę o tym mówić. Cenię sobie życie prywatne, na pewno spędzę czas z rodziną.