Koniec nie zwieńczył dzieła

Łukasz Kubot nie został pierwszym polskim triumfatorem Masters. Przegrał w finale debla.

Aktualizacja: 19.11.2017 19:10 Publikacja: 19.11.2017 18:52

Łukasz Kubot (z lewej) i Brazylijczyk Marcelo Melo przegrali finał w dwóch setach.

Łukasz Kubot (z lewej) i Brazylijczyk Marcelo Melo przegrali finał w dwóch setach.

Foto: AFP, Glyn Kirk

Mirosław Żukowski z Londynu

Fin Henri Kontinen i Australijczyk John Peers zwyciężyli w niedzielę w hali O2 6:4 6:2. Obrońcy tytułu od początku wzięli polsko-brazylijską parę pod but i nie zwolnili tempa aż do końca meczu. W pierwszym secie Melo i Kubot przy serwisie rywali wygrali zaledwie trzy piłki, nie udało im się wygrać żadnej nawet w ósmym gemie, gdy Kontinen tylko raz miał dobre pierwsze podanie.

Początek seta drugiego to był dalszy ciąg polsko-brazylijskiej męki. Kubot przegrał już pierwszego gema serwisowego, potem kolejnego i przy stanie 4:1 dla Kontinena i Peersa mecz się praktycznie skończył. Napięcie odrobinę wróciło w końcówce, ale na krótko, bo Fin zakończył finał już przy pierwszym meczbolu.

Po meczu: Łukasz Kubot: rywale dominowali pod każdym względem

Nie znaleźliśmy dzisiaj odpowiedzi na zagrania rywali. Zasłużenie wygrali, dominowali pod każdym względem. Przede wszystkim słabo serwowaliśmy, może za dużo stosowaliśmy ustawienie australijskie, może powinniśmy grać regularniej, ustawieniem normalnym. Dużo jest takich znaków zapytania, ale deble to gra w której decyduje chwila, moment. Jak się to złapie, to idziesz… Jestem zły po tym, co się stało, bo wychodzę na kort i staram się dać z siebie wszystko. Wyjeżdżamy z Londynu jako finaliści, pierwsi przegrani. Trzeba schylić głowę, pogratulować przeciwnikom i iść dalej. Mieliśmy fantastyczny sezon, wygraliśmy sześć turniejów, w czterech byliśmy w finale. Kończymy rok, czas na odpoczynek, wspomnienia, wyciąganie wniosków i trzeba się szykować do kolejnego sezonu. Będę miał wakacje, ale nie chcę o tym mówić. Cenię sobie życie prywatne, na pewno spędzę czas z rodziną.

Para nr 1

Pomimo tej porażki Kubot i Melo pozostali parą nr 1 w światowym rankingu na koniec 2017 roku, co jest ogromnym sukcesem polskiego tenisisty. Był to pierwszy pełny sezon rozegrany wspólnie przez niego i Melo, było w jego trakcie pamiętne zwycięstwo w Wimbledonie i sześć innych turniejowych sukcesów. Koniec, niestety, nie zwieńczył dzieła, Kontinen i Peers byli zdecydowanie lepsi i ich sukcesem zakończyła się główna deblowa rywalizacja mijającego roku.

W singlu pierwszy raz o tytuł w Masters zagrali tenisiści, którzy nigdy wcześniej w tym elitarnym turnieju na pełnych prawach nie uczestniczyli. Od 2003 roku tylko dwukrotnie zwyciężył ktoś spoza „Karety Asów" (Roger Federer, Rafael Nadal, Novak Djoković, Andy Murray). W roku 2009 triumfował Nikołaj Dawydienko i w 2005 David Nalbandian. W tym roku szansę mieli Grigor Dimitrow i David Goffin (w ubiegłym roku był rezerwowym). Ich finał zakończył się po zamknięciu tego wydania gazety.

Niedziela bez Federera

To miał być turniej, w którym swój znakomity sezon zwycięstwem zakończy Federer wspierany w Londynie aż poza granice dobrego smaku (burza braw po niewymuszonym przez Szwajcara błędzie jego rywala brzmi smutno w mieście Wimbledonu). Federer przegrał jednak w półfinale z Davidem Goffinem, co jest jedną z największych sensacji tenisowego roku. Belg w Londynie pierwszy raz w karierze pokonał najpierw Nadala, a potem Federera, co przed nim w jednym turnieju udało się tylko sześciu tenisistom.

Szwajcar w pomeczowej wypowiedzi potwierdził to, co widzieliśmy od początku Masters: – Ani razu nie udało mi się wznieść na mój najwyższy poziom. Nie mam wytłumaczenia: nic mnie nie boli, nie jestem zmęczony, plan gier był dla mnie idealny. To rozczarowujące i jedyną pociechą jest fakt, że zyskałem dzień wakacji. David zagrał fantastycznie, był lepszy i dlatego wygrał.

W półfinałach byli zawodnicy, z którymi Federer jeszcze nigdy nie przegrał, wydawało się, że siódme zwycięstwo w Masters ma podane na talerzu, a jednak niedziela w Londynie była już bez niego.

Bajka Jacka Socka

Dla Goffina to pierwsze zwycięstwo nad Federerem po sześciu porażkach. Znają się dobrze, trenują często razem, nawet w Dubaju, który jest drugą poza ojczyzną bazą Szwajcara. – Gdy miałem serwować przy prowadzeniu 5:4 w trzecim secie, dobrze, że był ekran nad kortem. Oglądałem powtórki najlepszych fragmentów poprzedniego gema, nie miałem czasu myśleć o pierwszym punkcie, trochę się odprężyłem i zaserwowałem asa. Nie wiem, czy to, że awansowałem tu do finału, pomoże mi czy przeszkodzi podczas finału Pucharu Davisa w Lille. Powiem za tydzień. Ale jedno jest pewne: to są najlepsze dni w mojej karierze i w takiej sytuacji zmęczenie nic nie znaczy – stwierdził Goffin.

Skład drugiego półfinału był jeszcze bardziej zaskakujący. Amerykanin Jack Sock na ostatni turniej z cyklu Masters 1000 przyjechał do Paryża jako 22. gracz w rankingu, w pierwszej rundzie przegrywał z Brytyjczykiem Kyle'em Edmundem 1:4 w trzecim secie i poprosił fizjoterapeutę o pomoc. I wtedy zaczęła się bajka: wstał, pokonał Edmunda, wygrał cały turniej, zakwalifikował się do Masters i awansował w Londynie do półfinału. Dopiero tu 25-latka z Kansas o nieortodoksyjnym, ale skutecznym forhendzie sprowadził z chmur Grigor Dimitrow (choć nie bez trudu).

Finał ATP Tour kończy w tenisie rok niezwykły. Do końca sezonu nie dotrwali kontuzjowani Djoković, Murray, Stan Wawrinka, Kei Nishikori, Milos Raonic i Tomas Berdych. Na ostatnich nogach dobiegł Rafael Nadal. Jacy wrócą? – Wrócą wielcy, choć być może nie od samego początku – powiedział w Londynie Federer i wypada mu wierzyć, bo on taki powrót ma już za sobą.

Półfinały: D. Goffin (Belgia) – R. Federer (Szwajcaria) 2:6, 6:3, 6:4; G. Dimitrow (Bułgaria) – J. Sock (USA) 4:6, 6:0, 6:3;

Debel: Ł. Kubot (Polska) i M. Melo (Brazylia) – R. Harrison (USA) i M. Venus (Nowa Zelandia) 6:1, 6:4; H. Kontinen (Finlandia) i J. Peers (Australia) – J. Murray (W. Brytania) i B. Soares (Brazylia) 7:6 (7-2), 6:2;

Finał debla: H. Kontinen (Finlandia) i J. Peers (Australia) – Ł. Kubot (Polska) i M. Melo (Brazylia) 6:4, 6:2.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.zukowski@rp.pl

Mirosław Żukowski z Londynu

Fin Henri Kontinen i Australijczyk John Peers zwyciężyli w niedzielę w hali O2 6:4 6:2. Obrońcy tytułu od początku wzięli polsko-brazylijską parę pod but i nie zwolnili tempa aż do końca meczu. W pierwszym secie Melo i Kubot przy serwisie rywali wygrali zaledwie trzy piłki, nie udało im się wygrać żadnej nawet w ósmym gemie, gdy Kontinen tylko raz miał dobre pierwsze podanie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Tenis
Miami Open. Wygrała z Igą Świątek, pokonała Jessikę Pegulę
Tenis
Hubert Hurkacz też pożegnał się z turniejem w Miami
Tenis
Miami Open. Iga Świątek nie wygra Sunshine Double
Tenis
Hubert Hurkacz wygrał drugi trzysetowy mecz w Miami
Tenis
Turniej WTA w Miami: Iga Świątek wyszarpała awans