Mecz Polaka z Jaume Munarem trwał całe pięć setów (4:2, 4:2, 2:4, 3:4 (5-7), 4:1), po dwóch wydawało się, że będzie znacznie krótszy, ale Hiszpan zaczął lepiej odbijać piłki serwisowe Hurkacza, zdołał wyrównać i emocje znacznie wzrosły.
W uszach polskiego tenisisty pojawiły się słowa trenera Rene Mollera (komunikacja następuje poprzez słuchawki z mikrofonem): – Wróć do podstaw, naciśnij przycisk resetujący i skoncentruj się. Mam dla ciebie dwie rady, po pierwsze pozwoliłeś mu na zbyt dużo returnów forhendowych, więc teraz graj na tę stronę systemem serwis-wolej. Podcinaj każdy odbiór serwisu i pędź do siatki. Pokaż mu także, że też masz imponujący forhend, zbyt wiele odbić na środek kortu pozwala mu na zdobywanie punktów. Rusz i uderzaj tak, by przejąć kontrolę nad sytuacją.
Tenisista z Wrocławia posłuchał, wygrał efektownie piąty set i może od środy mówić, że zaliczył pierwsze zwycięstwo w Next Gen ATP Finals – w dodatku nad rywalem nieco wyżej klasyfikowanym, z którym w czasach juniorskich dwa razy gładko przegrał.
To jeszcze jedna nagroda za udany i pracowity rok, który Hurkacz zaczynał jako 238. tenisista rankingu ATP, ale sporo wygranych spotkań i dwa finałowe zwycięstwa w challengerach ATP oznaczały awans do pierwszej setki świata, grę w Mediolanie i pozycję pierwszej polskiej rakiety.
O wymiarze finansowym sukcesu też można wspomnieć – do premii za udział w Next Gen ATP Finals (52 tys. dol.) doszła premia za zwycięstwo (32 tys. dol.), w tej fazie kariery Polaka to są spore kwoty, pozwalają myśleć ze spokojem o startach i treningach w kolejnym roku.