Daria Abramowicz: Iga Świątek przygotowana na sukces

Najtrudniejszym momentem finału Roland Garros było prowadzenie 3:0 w pierwszym secie – mówi psycholog Daria Abramowicz ze sztabu Igi Świątek.

Aktualizacja: 12.10.2020 20:37 Publikacja: 12.10.2020 19:22

Daria Abramowicz: Iga Świątek przygotowana na sukces

Foto: materiały prasowe

Amerykanie piszą, że Iga Świątek grała w finale turnieju Wielkiego Szlema jak na treningu. Zgadza się pani?

Nie, bo trening zawsze różni się od startu w zawodach. Wiadomo, że staramy się generować u Igi swobodę oraz luz. Treningom i meczom towarzyszą jednak inne bodźce, napięcie jest znacznie wyższe. Pracujemy, aby Iga w warunkach wyższego napięcia funkcjonowała tak, aby mogła wykorzystywać swój potencjał. Presja nie może nas zaskoczyć.

Tenis to sport, w którym głowa ma największe znaczenie, bo losy meczu można odwrócić w każdej sytuacji, nawet przegrywając 0:6, 0:5...

Jestem daleka od gradacji, bo każdy sport jest na swój sposób wyjątkowy. Nietypowość tenisa opiera się przede wszystkim na dyscyplinie przerw: między punktami, setami, meczami. Zarządzanie sobą, swoimi emocjami w takiej sytuacji jest specyficzne.

Który moment finału był dla Igi trudniejszy: początek spotkania i przejście od wyniku 3:0 do 3:3 czy przerwa medyczna rywalki?

Nie robiliśmy jeszcze dokładnej analizy, ale z mojej perspektywy prowadzenie 3:0. To sytuacja, w której mogą pojawić się myśli: „Czy naprawdę może iść tak dobrze? Czy faktycznie mogę mieć taką kontrolę w finale Wielkiego Szlema?". Iga na szczęścia umiała sobie z tym poradzić. Przerwą medyczną też zarządziła wzorowo. Uczyła się tego, jak funkcjonować w podobnych sytuacjach. Wyszła na kort, zaczęła serwować, weszła w interakcję z publicznością. To ważne, bo widzów do tej pory na meczach raczej nie było, a Iga publiczność lubi. Ta sytuacja umożliwiła większy luz, obniżyła napięcie.

Jak duże znaczenie miało dla Igi to, że przed finałem do Paryża przyjechali tata oraz siostra?

Bardzo duże. Wsparcie, które otrzymuje zawodnik, może być merytoryczne oraz emocjonalne. To pierwsze zapewniają sztab oraz eksperci, którzy dzielą się swoimi kompetencjami. Drugie zależy w dużej mierze od rodziny, ona jest fundamentem. Obecność bliskich na trybunach podczas tak wyjątkowego dnia jest bardzo istotna, a szczególnej wagi nabiera w sytuacji, kiedy finał jest szczęśliwy i rodzina pojawia się także podczas celebracji sukcesu.

Zaskoczyło panią, że Iga po finale wbiegła na trybuny?

Mówiąc żartobliwie: zastanawiałam się, czy trafi! Pandemia koronawirusa sprawiła, że wejście na trybuny jest schowane, więc nie było łatwo. Wiedziałam jednak, że Iga tak się zachowa.

Jaką rolę odgrywały mecze deblowe? Iga w półfinale denerwowała się, rzuciła nawet rakietą o kort. Wyglądało to tak, jakby te spotkanie były wentylem, przez który może dać ujście emocjom.

Debel pomógł w przypomnieniu tego, na czym trzeba się skupić, aby osiągnąć optymalny poziom gry. Łączenie obu konkurencji sprawiło, że mieliśmy mecz za meczem, dzień po dniu. Zachowanie Igi w półfinale było efektem zmęczenia poprzednim dniem, niewystarczającej regeneracji mentalnej. Ale debel to doskonały sposób na budowanie swobody, spontaniczności. Iga miała świetną partnerkę, która wzięła na siebie ciężar bycia liderem i realizacji założeń taktycznych. Iga utrzymała też rytm meczowy, a my jako team byliśmy blisko, co pozwoliło na zachowanie odpowiedniej mobilizacji.

Iga podczas konferencji prasowej powiedziała, że jednym z fundamentów sukcesu było to, że nie miała wobec siebie przesadnych wymagań. To efekt waszej pracy?

Zawodnik musi umieć przekierować wysiłki na to, co ma bezpośredni wpływ na jego pracę, a nie skupiać się na oczekiwaniach: zewnętrznych czy wewnętrznych.

Oczekiwania zewnętrzne to element, z którym Iga za chwilę będzie musiała się zmierzyć.

Oczekiwania zawsze są wyzwaniem. Na razie chcemy, aby Iga odpoczęła. Czeka ją konferencja prasowa, a potem wakacje. Czasu nie będzie dużo, bo już w połowie grudnia lecimy do Australii, gdzie odbędziemy aklimatyzację przed startem w Australian Open.

Wygranie turnieju Wielkiego Szlema to sława i pieniądze. Wygląda na to, że pod względem psychologicznym czeka was dużo pracy.

Przygotowanie na sukces także było elementem naszej pracy, bo przecież cały wysiłek włożony w trening jest po to, aby go odnieść. Wiele razy o tym rozmawiałyśmy. Nie jesteśmy zaskoczeni obecną sytuacją, ale potrzebujemy trochę czasu, aby wszystko uporządkować.

Zarządzanie napływem informacji oraz odcinanie Igi od zewnętrznych bodźców było podczas turnieju jednym z największych wyzwań?

Sytuacja wymagała i wymaga od nas dużej asertywności. Często musimy odmawiać. Jednocześnie dziękuję wszystkim za wyrozumiałość. Nie odmawiamy rozmów dlatego, że nam się nie chce. Zależy nam, aby dać Idze jak najwięcej czasu na regenerację, naładowanie akumulatorów. Zdajemy sobie jednocześnie sprawę z tego, że dziennikarze muszą wykonywać swoją pracę. Dziękujemy za zainteresowanie, jesteśmy dumni. Potrzebujemy jednak trochę czasu, aby przywyknąć do sukcesu i zacząć nim odpowiednio zarządzać.

Amerykanie piszą, że Iga Świątek grała w finale turnieju Wielkiego Szlema jak na treningu. Zgadza się pani?

Nie, bo trening zawsze różni się od startu w zawodach. Wiadomo, że staramy się generować u Igi swobodę oraz luz. Treningom i meczom towarzyszą jednak inne bodźce, napięcie jest znacznie wyższe. Pracujemy, aby Iga w warunkach wyższego napięcia funkcjonowała tak, aby mogła wykorzystywać swój potencjał. Presja nie może nas zaskoczyć.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
WTA Stuttgart. Iga Świątek wygrała z Emmą Raducanu i pędzi po kolejne porsche
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek? To wielka gwiazda, która wraca do formy
Tenis
Iga Świątek zaczęła sezon na kortach ziemnych. Wygrała w Stuttgarcie
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia