Linette po wygraniu w sobotę pierwszego turnieju w karierze awansowała aż o 27 miejsc i jest w światowym rankingu 53. Jeszcze nigdy nie była tak wysoko. Osaka jest faworytką, ale nie murowaną, bo zdarzały się jej ostatnio słabe mecze i kłopoty ze zdrowiem.

Kiedy rok temu wygrała US Open, a potem w styczniu także Australian Open, wydawało się, że kobiecy tenis ma wreszcie solidną liderkę. Tymczasem w Roland Garros odpadła w trzeciej rundzie, a w Wimbledonie już w pierwszej. W 11 turniejach, w których brała udział po Australian Open, tylko raz awansowała dalej niż do ćwierćfinału (Stuttgart). Niedawno w Cincinnati poddała ćwierćfinałowy mecz z powodu kontuzji nogi, wiosną miała też problem z ręką. W pierwszej rundzie US Open z trudem, w trzech setach, pokonała Rosjankę Annę Blinkową (84. WTA) i po meczu przyznała, że była bardzo zdenerwowana, bo jeszcze nigdy nie grała w Wielkim Szlemie jako obrończyni tytułu.

To wszystko – plus dobra forma Linette – sprawia, że pojedynku poznanianki z wychowaną w USA Japonką nie musimy oczekiwać ze strachem.

Iga Świątek i Kamil Majchrzak swoje mecze drugiej rundy rozgrywali w środę po zamknięciu tego wydania gazety.