Termin startu (3 sierpnia) był znany od kilku tygodni, przygotowania okazały się niełatwe, lista obecności zmieniała się do ostatniej chwili, tuż przed kwalifikacjami (dokładnie 35 minut) Bułgarka Wiktoria Tomowa okazała się mieć koronawirusa i została natychmiast wycofana z imprezy, ale turniej na kortach Palermo Country Time Club zaczął się i jest miejscem pilnie oberwowanym przez świat tenisa zawodowego.
Pod względem sportowym nie jest to wydarzenie wielkie – turniej ma rangę International (250 tys. dol. w puli nagród), m. in. nie doszedł do skutku start Simony Halep (2. WTA) i Karoliny Pliskovej (3. WTA), do gry zgłosiły się tylko trzy tenisistki z pierwszej dwudziestki rankingu światowego: Petra Martić (15.), Marketa Vondrousova (18.) i Maria Sakkari (20.). Do gry w Palermo była też wstępnie zgłoszona Iga Świątek, ale nie skorzystała z tej możliwości. Mistrzyni Polski 2020 Magdalena Fręch przegrała pierwszy mecz kwalifikacji.
Test, czy tenis radzi sobie ze wznowieniem rywalizacji w warunkach pandemii, jest w Palermo jednak znacznie ważniejszy od rezultatów spotkań. Na razie opinie są mieszane, choć procedury bezpieczeństwa przyjęte na Sycylii są względnie surowe: maseczki dla personelu i zawodników (w chwilach odpoczynku), odstępy podczas wywiadów pomeczowych, ograniczenie liczby widzów do jednej trzeciej liczby krzesełek, ciągłe odkażanie trybun, zakaz kontaktu tenisistek z publicznością.
Cztery-pięć dni przed przyjazdem do Palermo wszystkie uczestniczki miały wykonane testy wykrywające koronawirusa. Po przyjeździe przeszły kolejne badania i miały pobrane kolejne wymazy. Następnie oczekiwały w hotelu na wyniki (co trwało około 12 godzin). Po otrzymaniu widomości, że nie są nosicielkami koronawirusa, mogły skończyć izolację i udać się do klubu na treningi.
Podstawowym problemem wydaje się brak wydzielonego hotelu tylko dla uczestniczek i organizatorów turnieju. Ta dowolność, zapewne wymuszona jest przez względy ekonomiczne (działacze włoskiego tenisa mówią o szacowanej stracie około 50 tys. dolarów na przeprowadzeniu zawodów). Główny hotel turniejowy jest zatem użytkowany przez innych gości, nie ma żadnej kontroli wejść i wyjść, jedna z tenisistek, Donna Vekić, mówi szczerze, że choć słychać, iż stworzono dla nich bańkę, to nie w tym wiele prawdy.