Trener Igi Świątek: Nikt za nami nie biega z batem

Trener Igi Świątek Piotr Sierzputowski o turnieju tenisowym w Tokio i życiu w wiosce olimpijskiej.

Aktualizacja: 21.07.2021 22:03 Publikacja: 21.07.2021 20:29

Piotr Sierzputowski: Ludzie chodzą na samotne spacery, czasem biegają. Nigdzie nie tworzą się grupki

Piotr Sierzputowski: Ludzie chodzą na samotne spacery, czasem biegają. Nigdzie nie tworzą się grupki.

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Iga zawsze mówiła, że igrzyska są dla niej wyjątkową imprezą. Widać to po niej w Tokio?

Igrzyska to ogromne wydarzenie, reprezentowanie kraju jest wielką dumą, a w tenisie nie mamy do tego zbyt wielu okazji, zwłaszcza na najwyższym poziomie. Presja jest, widać ją po Idze, ale to normalne. Sportowiec zawsze musi się z nią liczyć.

To, że turniej odbywa się na twardych kortach, jest powodem do zmartwień?

Iga jest w dobrym miejscu, jeśli chodzi o grę na tej nawierzchni. Podczas turniejów dochodzi coraz dalej, a wpadek było niewiele i zazwyczaj wynikały przede wszystkim z dobrej postawy rywalek. Nawet w tym roku wygrała przecież turniej w Adelajdzie i dotarła do czwartej rundy Australian Open, gdzie korty są bardzo szybkie. Teraz pozostała nam jedynie kwestia dopasowania odczuć do nawierzchni. Przy okazji meczów na twardych kortach trzeba się pogodzić z tym, że gra ma inną dynamikę i zawsze popełnia się więcej błędów.

O jakich nadziejach możemy mówić?

Jako Polak mogę powiedzieć, że to najważniejszy turniej roku, a nawet całego czterolecia. Jako trener muszę jednocześnie zaznaczyć, że ten start nie może istotnie wpłynąć na karierę Igi w wielu aspektach. Nie mam przed turniejem olimpijskim żadnych oczekiwań, podobnie jak przed sezonem na trawie. Ucieszę się z dobrego wyniku, a ewentualne niepowodzenie da nam cenną wiedzę przed kolejnymi startami.

Jesteście w Japonii od kilku dni. Udało wam się już oswoić z upałem i różnicą czasu?

Przylecieliśmy do Takasaki wcześniej właśnie dlatego, żeby podczas turnieju nic nam nie przeszkadzało. Dochodzimy powoli do momentu, w którym pogoda i klimat nie sprawiają większego problemu. W przypadku jet lagu zawsze liczę, że jeden dzień oznacza nadrobienie jednej godziny różnicy czasu, więc potrzebujemy jeszcze chwili, żeby sobie z nim poradzić. Zdążymy. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy w połowie sezonu, więc zmęczenie jest już duże. Jesteśmy jednak na dobrej drodze.

Organizacyjnie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik?

Nie mamy prawa narzekać. Naszym problemem jest wyłącznie to, że sezon na trawie skończył się późno i nie mieliśmy zbyt wiele czasu na przygotowania. Sztuką jest jednak wygrywać wtedy, kiedy nie wszystko wychodzi. Idze idzie to coraz lepiej. Nową trudnością jest to, że im dłużej gra na wysokim poziomie, tym bardziej przeciwniczki się na nią zbroją. Mają lepsze informacje z jej poprzednich meczów i często podchodzą do spotkań z nastawieniem, że nie mają nic do stracenia.

Jak radzicie sobie z pandemicznym rygorem w wiosce olimpijskiej?

Jest w porządku, nikt za nikim nie biega z batem. Wszyscy pilnują się sami. To dość oczywiste, skoro przyjechali na najważniejszą imprezę czterolecia, jeśli nie życia. Ludzie chodzą na samotne spacery, czasem biegają. Nigdzie nie tworzą się grupki. Mieszkamy na wyspie, więc możemy się przejść dookoła, jest dużo zieleni. Stołówka jest duża i otwarta przez całą dobę, ale podczas posiłków dzielą nas plastikowe przesłony.

Jakie nadzieje wiążecie z występem w mikście, gdzie partnerem Igi będzie Łukasz Kubot?

Turnieje miksta, zwłaszcza podczas igrzysk, mają specyficzną dynamikę, są nieprzewidywalne. Nie ma tu typowych zawodników deblowych, a duety tworzą często singliści. Musimy bazować na doświadczeniu Łukasza i emocjach Igi. To może być fajny turniej, ale nie możemy go porównywać do Australian Open, gdzie przegrali z dobrymi deblistami. Teraz takie pary będą tylko dwie.

Treningi deblowe z Kubotem to dla Igi praca w relacji uczeń–mistrz?

Ta relacja właśnie taka jest i długo jeszcze będzie. Grając debla, zawsze szukamy dla Igi kogoś z doświadczeniem w tej specjalności, dzięki czemu może się uczyć. Nasz mikst ma potencjał. Iga i Łukasz po dwóch wspólnych startach oraz kilku treningach zaczynają się dobrze dogadywać. Nie mam żadnego ciśnienia, ale fajnie – poza turniejem singlowym – mieć na igrzyskach jeszcze jedną szansę.

Iga zawsze mówiła, że igrzyska są dla niej wyjątkową imprezą. Widać to po niej w Tokio?

Igrzyska to ogromne wydarzenie, reprezentowanie kraju jest wielką dumą, a w tenisie nie mamy do tego zbyt wielu okazji, zwłaszcza na najwyższym poziomie. Presja jest, widać ją po Idze, ale to normalne. Sportowiec zawsze musi się z nią liczyć.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie
Tenis
Magda Linette w finale. Zacięty mecz ze Sloane Stephens
Tenis
Iga Świątek znów przegrywa z Jeleną Rybakiną. Nie będzie kolejnego porsche
Tenis
Tenisowy klasyk. Iga Świątek zagra z Jeleną Rybakiną