Rekordowo długie spotkanie Kevina Andersona i Johna Isnera spowodowało, że drugi wimbledoński półfinał mężczyzn zaczął się późno, po 20 wieczorem. Właściwie od razu można było zakładać, że spotkanie Serba i Hiszpana nie ma wielkich szans na rozstrzygnięcie w piątek.
Wimbledońska publiczność pozostała jednak na stanowiskach. Jedni pod dachem oświetlonego rzęsiście kortu centralnego, drudzy w mroku na trawie wzgórza Aorangi przed wielkim ekranem telewizyjnym.
Czytaj także: Rewelacyjna Iga Świątek finalistką Wimbledonu
Wierni tenisowi kibice zobaczyli w nagrodę trzy interesujące sety, w których o zwycięstwie decydowały naprawdę drobne niuanse techniki i taktyki. Poziom zaangażowania obu mistrzów był ogromny, można było zapomnieć, że Novak jeszcze niedawno przechodził ogromny kryzys formy,. Rafael wcale nie wyglądał na nasyconego sukcesami odniesionymi na kortach ziemnych Monte Carlo, Barcelony i Paryża.
Jeden set dla Serba, drugi dla Hiszpana, małe przewagi obu pojawiały się i niknęły. W trzecim secie decydował tie-break, kto wie, czy nie kluczowy dla reszty spotkania. Djoković prowadził już 5:3 i serwował, ale Nadal znakomicie się obronił, pierwszy miał piłki setowe. Tie-break skończył się jednak na wyniku 11-9 dla Novaka.