– Trzy sety w upale z McHale to było znacznie więcej niż dwa z Janković. Jak się pani czuje?
Agnieszka Radwańska: Było dużo grania, mam je w nogach, pogoda nie pomagała, grałam raz lepiej, raz gorzej, ale o dziwo w trzecim secie czułam się najlepiej. Emocji też czułam wtedy mniej, niż w tie-breaku drugiego seta.
– Czy Amerykanka czymś panią zadziwiła?
Tak, szczególnie dobry miała serwis. Wręcz doskonały, zwłaszcza w pierwszym secie – 113, 114 mil na godzinę, robiło wrażenie.
– Przypominał się pani zeszłoroczny mecz z Anją Konjuh, na tym samym korcie?