Hubert Hurkacz: Dwa sety jak marzenie

Dwa znakomite sety Huberta Hurkacza w meczu z Novakiem Djokoviciem to jednak za mało, by pokonać obrońcę tytułu. Polak przegrał, ale Wimbledon go na pewno zapamiętał.

Publikacja: 05.07.2019 19:41

Hubert Hurkacz: Dwa sety jak marzenie

Foto: AFP

Grali trzy godziny, wynik końcowy to 7:5, 6:7 (5-7), 6:1, 6:4 dla nr 1. światowego tenisa. Mniej więcej widać jak wznosiła się i opadała temperatura tego spotkania, ale kto był na trybunach potwierdzi: przez dwa sety można było uwierzyć, że Polak ten mecz wygra.

Grał wtedy rewelacyjnie, serwis mu służył, nogi niosły, głowa była chłodna, nawet w wymianach, podczas których pół wielkiego stadionu tenisowego zrywało się na nogi i krzyczało pod niebo, a właściwie pod kawałek błękitu widoczny między przęsłami nowego ruchomego dachu. Kilka długich, pełnych napięcia i wymian z pewnością będzie w powtórkach BBC, choćby tylko dla pokazania, czym może być uroda gry na trawie.

Bez żadnej przesady – Hurkacz przypomniał starszym niezwykłe parady przy siatce Borisa Beckera, przypomniał serwisowe gwoździe Gorana Ivanisevicia (swoją drogą – obecnego konsultanta Djokovicia), grał skutecznie z młodzieńczą brawurą, fantazją, odwagą, z adrenaliną po czubek głowy, to wszystko musiało się spodobać.

Djoković o włos wygrał pierwszego seta, bo bywał wcześniej wiele razy w takich sytuacjach. Wiedział, jak i kiedy wykorzystać cały arsenał umiejętności. Biliśmy brawo Hubertowi, wierząc, że nie jednak straci ducha i nie stracił. Grał jeszcze lepiej, pewniej, doprowadził w drugim secie do piłek meczowych (dwie miał jeszcze przed tie-breakiem), w końcu zdobył też trzecią, co na korcie nr 1 przyjęto potężną salwą braw.

Liczni spóźnieni dziennikarze dobiegli na trybuny kortu nr 1, wynik zachęcał do patrzenia, ale ciąg dalszy już nie miał początkowego uroku. Zobaczyliśmy jeszcze dwa, raczej spokojne sety, klasykę Novakowych przewag. Serb odzyskał zakłóconą równowagę, już na zimno doprowadził do zwycięstwa.

– Przede wszystkim gratuluję Hubertowi tego meczu. Przez dwa sety zasługiwał w pełni na wielki aplaz publiczności. Uderzał wspaniale z głębi kortu, dokładnie i mocno. Toczyliśmy wielką walkę, bardzo to doceniam. Musiałem niezwykle skupić się na dalszej grze, koncentrować na każdym punkcie, zwłaszcza na returnach, by w końcu osiągnąć przewagę. Dla tenisa to dobrze, że młodzi, tacy jak Hubert, idą już falą, atakują. Zmiana warty nadchodzi, mam tylko nadzieję, że nie dojdzie za szybko – mówił Novak Djoković do mikrofonu Sue Barker z BBC, gdy schodził z kortu.

Po takim meczu nie ma powodu, by narzekać, taki wimbledoński tenis Huberta Hurkacza obiecuje tylko doskonały ciąg dalszy. Polak ma 22 lata, wyjedzie z Wimbledonu po trzech rundach jako 43. tenisista świata, z kontem powiększonym o 111 tys. funtów brutto (co nie jest najważniejsze, ale przecież pomaga w planowaniu wydatków na następną część roku).

Przed meczem Hurkacza z Djokoviciem grały dwa polskie (w połowie) deble. Najpierw w południowym słońcu Alicja Rosolska i Astra Sharma (Australia) przegrały 3:6, 0:6 z parą Anna-Lena Groenefeld (Niemcy) i Schuurs (Holandia).

Parę godzin później Łukasz Kubot i Marcelo Melo awansowali do trzeciej rundy. Zwyciężyli 6:7 (11-13), 6:4, 6:3, 7:6 (10-8) Australijczyków Aleksa De Minaura i Matta Reida. Znów nie był to łatwy mecz, Melo miał też kłopoty z kolanem, ale trud dał efekt. Następnymi rywalami Polaka i Brazylijczyka będą Marcelo Demoliner (Brazylia ) i Divij Sharan (Indie).

Inne wydarzenia piątego dnia turnieju: odpadli Kevin Anderson (nr 4 był jednak rekonwalescentem), Wiktoria Azarenka (z Simoną Halep), Karen Chaczanow (10), Danił Miedwiediew (11) i Karolina Woźniacka (14), czyli norma wimbledońskich niespodzianek została zachowana.

Sobota – wiadomo: wciąż trzecia runda turniejów singlowych, polscy kibice idą o 11. czasu brytyjskiego (o 12. w Polsce) na nowy kort nr 2 oglądać mecz Magdy Linette z Petrą Kvitovą (nr 6). Na jeszcze większych kortach bez zmian: Ashleigh Barty, Rafael Nadal i Roger Federer grają w tej kolejności na centralnym. Serena Williams, potem Sloane Stephens kontra Johanna Konta, czyli przebój dla miejscowych, na korcie nr 1. Dla zapamiętałych miłośników wielkoszlemowego tenisa: zaczynają się turnieje juniorskie, grają miksty. Wimbledon trwa, choć już bez dzielnego Huberta Hurkacza z Wrocławia.

Grali trzy godziny, wynik końcowy to 7:5, 6:7 (5-7), 6:1, 6:4 dla nr 1. światowego tenisa. Mniej więcej widać jak wznosiła się i opadała temperatura tego spotkania, ale kto był na trybunach potwierdzi: przez dwa sety można było uwierzyć, że Polak ten mecz wygra.

Grał wtedy rewelacyjnie, serwis mu służył, nogi niosły, głowa była chłodna, nawet w wymianach, podczas których pół wielkiego stadionu tenisowego zrywało się na nogi i krzyczało pod niebo, a właściwie pod kawałek błękitu widoczny między przęsłami nowego ruchomego dachu. Kilka długich, pełnych napięcia i wymian z pewnością będzie w powtórkach BBC, choćby tylko dla pokazania, czym może być uroda gry na trawie.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie
Tenis
Magda Linette w finale. Zacięty mecz ze Sloane Stephens
Tenis
Iga Świątek znów przegrywa z Jeleną Rybakiną. Nie będzie kolejnego porsche
Tenis
Tenisowy klasyk. Iga Świątek zagra z Jeleną Rybakiną