Oboje zaczęli mecze w sobotnie południe (czasu polskiego), oboje musieli przerwać rywalizację w połowie pierwszych setów, gdy nad Wimbledon przyszedł przelotny deszcz. Hurkacz prowadził wtedy 3:2 i był blisko pierwszego przełamania serwisu Rosjanina w barwach Kazachstanu, Linette przegrywała z Hiszpanką 2:4 i wydawało się, że jest w kłopotach.
Po ponad godzinnej przerwie oba spotkania wznowiono i trudno było wybrać co bardziej interesujące: bardzo pewna gra najlepszego polskiego tenisisty prowadząca do gładkiego zwycięstwa, czy znacznie bardziej zacięty, pełen zwrotów akcji bój Polki i Hiszpanki.
Hurkacz pomógł polskim widzom, skończył szybko pracę w trzech setach: 6:3, 6:4, 6:2 prezentując wszystkie cechy dobrego tenisa na trawie: lepsze niż solidne serwisy, doskonałe returny, szybkość poruszania się po korcie oraz chłodną głowę podczas krótkich spięć w wymianach. Bublik, choć też serwuje mocno oraz ma sporą wyobraźnię, nie miał jednak konsekwencji i powtarzalności Polaka. Mecz wygrany, pierwszy w karierze Huberta Hurkacza awans do 1/8 finału turnieju wielkoszlemowego stał się faktem.
W tym czasie Magda Linette była po wyszarpaniu rywalce pierwszego seta 7:5 i po porażce 2:6 w drugim, w którym przy stanie 1:4 poprosiła o pomoc lekarską przy bolących plecach. Wiele od razu nie uratowała, ale wróciła do mocnych uderzeń i pewnej gry po liniach w kolejnym secie.
Zaskoczyła Badosę twardością obrony i precyzyjną grą kątową, objęła prowadzenie 3:0, zamienione następnie na remis 3:3, bo zawzięta Hiszpanka umie kontratakować. Ciąg dalszy był równie ciekawy: prowadzenie Linette, wyrównanie rywalki na 4:4, przełamanie serwisu Polki i 4:5, niemal udana próba odrobienia przez nią straty, długie siłowanie się w końcowych gemach.