Po dwóch meczach opowieści o tym, że Iga Świątek nie czuje się pewnie w grze na trawie wydają się być lekko przesadzone. Mecz z doświadczoną Rosjanką, która rzeczywiście czas wielkiej tenisowej chwały ma za sobą, ale wciąż potrafi korzystać z doskonałego oburęcznego bekhendu i mądrej taktyki, wykazał niezbicie, że Polka całkiem dobrze przypomniała sobie sposoby zdobywania punktów na nisko ugiętych nogach, że celny serwis plus atak to świetnie połączenie, że szybkość ręki też ma znaczenie.

Nie będzie długich opowieści z tego meczu na kameralnym korcie nr 2. Iga wyszła pewna siebie i czujna, od pierwszej piłki ustawiła tempo odbić odrobinę za szybkie dla rywalki i gem po gemie zdobywała przewagę. Zatrzymała się na chwilę przy stanie 6:1, 5:1, ale zaraz dokończyła dzieło. Wszystko pod okiem pani psycholog i trenera przygotowania fizycznego, bo Piotr Sierzputowski został w Polsce i zarządza treningiem zdalnie.

W piątek, wedle ogólnego programu turnieju Iga Świątek powinna zagrać trzeci mecz – z Rumunką Iriną-Camelią Begu (79. WTA) lub Chorwatką Petrą Martić (30. WTA). To wciąż są rywalki, którym nawet na trawie Polka zdecydowanie może dać radę.

W czwartek ciąg dalszy drugiej rundy turniejów singlowych. Na korcie centralnym zagrają Ashleigh Barty z Anną Blinkową, Cori Gauff z Jeleną Wiesniną i Roger Federer z Richardem Gasquetem. Na korcie numer 1: Alex Bolt z Cameronem Norrie, Daniił Miedwiediew z Carlosem Alcarazem i Wiktoria Azarenka z Soraną Cirsteą. Iga Świątek odpoczywa.