Dostrzega pani, że zgoda samej ze sobą to klucz do kariery?
Pewnie, że tak. Teraz moja współpraca z psychologiem polega już nie na opanowaniu emocji, tylko nad tym, bym potrafiła przez długi czas utrzymywać skupienie, bo w Stanach miałam problem: wygrywałam pierwsze sety, a później koncentracja ulatywała, zmieniałam grę i zaczynałam przegrywać. Teraz podczas przerwy nakrywam głowę ręcznikiem, koncentruję się na oddechu, robię minimedytację. Cieszę się, że Daria Abramowicz pojedzie ze mną na turniej do Pragi, bo zobaczy mnie także w meczu.
Ważny jest dla pani rodzinny spokój, to, że ojciec, były wioślarz, olimpijczyk, rozumie sport?
Podoba mi się, że tata z dystansem podchodzi do moich sukcesów. Dla niego wciąż jestem tą samą Igą. Tata nabrał też doświadczenia, gdy moją siostra grała w tenisa, zachowywał się trochę gorzej. Wyciągnął wnioski i wszystko jest fajnie. Bardzo pomaga, bez niego nie dałabym rady w Warszawie dojeżdżać ze szkoły na trening w 10 minut. No i na szczęście nie wtrąca się w treningi i trenerskie sprawy.
Mówi pani szczerze, że wybór tenisa związany jest też z dobrymi zarobkami, które zmieniają jakość życia...
Tak, tenis jest jednym z nielicznych sportów indywidualnych, w których dostaje się dużo pieniędzy, w dodatku kobiety mogą zarobić tyle co mężczyźni. Ja tak naprawdę jeszcze nie bardzo potrafię obchodzić się z pieniędzmi. Gdy wygrywam, to premia z reguły ląduje na koncie i nie wiem, co z tym robić. Nie jest w moim stylu, by zaraz pędzić i wydać parę tysięcy na nową torebkę. Pewnie kiedyś zainwestuję w coś dużego.
Zgodzi się zatem pani ze zdaniem Karoliny Woźniackiej, że tenis zawodowy jest fantastycznym zajęciem: robi się to, co się kocha, w dodatku dobrze za to płacą?
Jedyne, co w tenisie mi przeszkadza, to to, że tak bardzo eksploatuje się ciało. Pod innymi względami nie ma wad.
Kuszą panią zagraniczne akademie tenisowe, lepszy klimat, ciepło w zimie?
Na razie chcemy zostać w Warszawie ze względu na szkołę. Po maturze może pomyślimy o tym, by mieć stałą bazę zagraniczną. Szkoła jest dla mnie ważna.
Jest pani w prywatnym liceum?
Tak, ale nie mam indywidualnego toku nauki. Chodzę normalnie na zajęcia, kiedy mogę. Jak jestem na turniejach, uczę się sama z podręczników. Nie mam ścisłych terminów, sama je wyznaczam i muszę zaliczyć sprawdziany do końca semestru. Nauczyciele są dla mnie bardzo wyrozumiali.
Co po maturze?
Zdecydowałam, że przez jakieś dwa lata spróbuję skoncentrować się tylko na tenisie. Mimo wszystko czuję się teraz tak, jakbym miała dwa etaty. Jeśli znajdę się w pierwszej dwudziestce świata, nie będzie już sensu studiować, chyba że zaocznie. Jeśli będę w granicach 50. miejsca, to dlaczego nie.
Jak ważny jest dla pani ewentualny start olimpijski? Co wolałaby pani wygrać: Wimbledon czy igrzyska?
Igrzyska są co cztery lata i wolałabym chyba ten złoty medal. Od dziecka tak mam. Słyszałam tyle o olimpiadzie, znam historię igrzysk, naprawdę mają one dla mnie znaczenie.
Jeśli tak, to co z grą deblową w WTA Tour, co z mikstem, na igrzyskach są trzy szanse zdobycia medalu...
Już myślę o grze deblowej w tourze, nawet byłyśmy wstępnie umówione z Alą Rosolską w Lugano, ale skoro wygrała turniej w Charleston, to musiała odpocząć, a teraz pojechała do Stuttgartu. Więc myśl jest, może na kortach twardych się uda. Mikst? Gdyby Łukasz Kubot zaproponował mi grę, no błagam... przecież nie odmawia się takiemu zawodnikowi. Rok temu miałam pewną barierę przed deblem, czułam dyskomfort, teraz jestem bardzo otwarta, chcę grać lepiej przy siatce.
Podziwia pani kogoś na korcie?
Tak naprawdę nie mam idolki. Powiedziałam jednak kiedyś parę ciepłych słów o Garbine Muguruzie i teraz też jej kibicuję, bo jestem ciekawa, jak i kiedy wygrzebie się z dołka. To właściwie jedyna osoba, której karierę śledzę. Wśród mężczyzn interesuje mnie Rafael Nadal.
Dlaczego on?
Wiadomo, przede wszystkim ten biceps i po prostu przyjemnie się na niego patrzy.
Ma pani wolny czas między meczami. Co pani robi?
Nauka, książki, seriale, również media społecznościowe, ale tylko jak jestem w Warszawie.
Może uprawia pani jakieś inne sporty niż tenis?
Lubię piłkę nożną, nawet z Gaelem Monfilsem ostatnio żonglowałam. Był zdziwiony, że dziewczyna może tak żonglować.
Co musiałoby się stać, by powiedziała nam pani w grudniu, że czuje się szczęśliwa?
Byłabym szczęśliwa, gdybym wtedy zaczęła się porządnie przygotowywać do matury.