Gdyby było normalnie, to 49. tenisistka świata (wedle rankingu WTA zamrożonego do czasu wznowienia sezonu) dzieliłaby w kwietniu czas na mecze na kortach ziemnych i naukę. Zapewne byłaby po meczach reprezentacji Polski w Pucharze Federacji z Brazylią w Chorzowie i przed wyjazdem na turniej do Stuttgartu lub Stambułu, ewentualnie nieco później – do Pragi albo Madrytu.
Na razie, po wymuszonym przez okoliczności marcowym powrocie z USA, od ponad miesiąca w warszawskim domu próbuje przetrwać w możliwie dobrej formie czas sportowej bezczynności.
– Jeśli chodzi o przygotowanie ogólne, cały czas pracuję, jestem w stałym kontakcie z trenerem Sławomirem Fotkiem, staram się. Wiem, że potrzebna jest mi równowaga między wysiłkiem fizycznym i obciążeniami psychicznymi, jakie powstają podczas spędzania całych dni w domu. Wiem, jakie to ma znaczenie, dlatego przez media społecznościowe staram się zachęcać do takiej aktywności innych. Z fizjoterapią jest trudniej, fizjoterapeuci mają ograniczoną możliwość działania, na razie nie można korzystać z ich usług – mówi „Rz" Iga Świątek.
– Życie w społecznym odosobnieniu staje się bardzo monotonne, każdy dzień wygląda tak samo, może to być wymagające dla tak energicznej osoby jak Iga. Poświęca ona ten czas na naukę i treningi, których jest teraz o wiele mniej. Sytuacja jest wyjątkowa, więc nie do końca wiadomo, jak zaplanować ten okres, ale na pewno będzie dużo czasu na przygotowania do sezonu – dodaje tata, Tomasz Świątek.
Trener Piotr Sierzputowski też działa w warunkach niepewności, dopiero zaczyna planować najbliższe tygodnie i czeka. – Mam nadzieję, że pojawią się szanse, by zacząć pracę na korcie. Komunikujemy się z Igą przez internet, kilka razy widzieliśmy się online całą grupą, takie spotkania to na razie wszystko. Oczywiście, że sportowcy potrzebują rywalizacji, bez niej jest im wyjątkowo trudno. Rozumiem więc, że Igę rozpiera energia, ale ma też warunki w domu, by pozostać aktywną fizycznie. Nie każdy je ma, w moim 40-metrowym mieszkaniu już nie bardzo można coś zrobić. W sumie trzeba przecierpieć ten czas i mieć nadzieję, że przyszłość będzie lepsza – mówi szkoleniowiec.