W półfinałach najpierw Włoszka pokonała w 6:4, 6:4 Jelenę Ostapenko z Łotwy, następnie Słowaczka zwyciężyła Pauline Parmientier z Francji 7:5, 6:0.
Giorgi w finale – ten obrazek kibice w Spodku zobaczą trzeci kolejny rok. Włoszka wcześniejsze finały z Alize Cornet i Anną Schmiedlovą przegrała, ale może nadszedł w końcu jej czas. Formę ma na pewno dobrą, z łotewską nastolatką dała sobie radę głównie dlatego, że na siłę umiała odpowiedzieć siłą i w decydujących chwilach nie ponosiła ją zbytnia fantazja. Jeśli wygra ostatni mecz, zdobędzie drugi tytuł, pierwszy wywalczyła rok temu w s'-Hertogenbosch.
Cibulkova męczyła się z Francuzką tylko w pierwszym secie, który powinna była wygrać 6:3, ale dała się dogonić do stanu 5:5, nie wykorzystawszy paru szans na wcześniejsze zwycięstwo, przywróciła rywalce na parę chwil nadzieję. Zaraz ją jednak zabrała, razem z wiarą na sukces w całym meczu.
Parmentier w drugim secie już walczyć nie chciała, ale może też, z braku kondycji, nie mogła. Dla Słowaczki to już 13. finał turnieju WTA (wśród nich był Australian Open), wygrała cztery.
Decydujące mecze w Spodku rozpoczną się o 13.00 – najpierw na błękitny kort wyjdą deblistki – para japońska Eri Hozumi i Miyu Kato, która wyeliminowała dwa deble z Polkami w składzie oraz para Rosyjska Walentyna Iwanienko i Marina Mielnikowa.