Plany ATP Tour i WTA Tour o tej porze roku są oczywiste – wszystkie tenisowe drogi mają prowadzić do Paryża, na korty im. Rolanda Garrosa.
Mężczyźni w tym tygodniu mają jeszcze przerwę (to termin rozgrywek nowego Pucharu Davisa), ale od 8 kwietnia zaczynają: najpierw w Houston i Marakeszu, od 14 kwietnia startuje Monte Carlo Masters, kolejny tydzień to spory turniej w Barcelonie, następny przyniesie atrakcje w Monachium i Estoril, by z początkiem maja dać kibicom dwa wielkie turnieje z cyklu ATP Masters 1000: w Madrycie (od 5 maja) i w Rzymie (od 12 maja). Potem tydzień gry dla chętnych tuż przed Wielkim Szlemem (w Genewie i Lyonie, żeby było blisko) i od 26 maja początek turnieju w Paryżu.
Panie już zaczęły rywalizację – na razie na amerykańskiej mączce w Charleston i na czerwonej w Monterrey, po kolejnym tygodniu z niedużymi turniejami w Bogocie i Lugano od 22 kwietnia zacznie się znany i lubiany turniej w Stuttgarcie (i równolegle, mały w Stambule). Potem Praga i Rabat, aby od maja panie spotkały się znów się z cyklem męskim – w Madrycie (od 4 maja, Premier Mandatory) i Rzymie (13 maja, Premier 5). Pozostaje potem tydzień dla najbardzieju pracowitych tuż przed Wielkim Szlemem, czyli turnieje w Norymberdze i Strasburgu – i jazda do Paryża.
Dla większości kibiców skojarzenia są oczywiste – jak czerwona mączka, to jej król – Rafael Nadal. Hiszpan po wycofaniu się z półfinału w Indian Wells wrócił do Europy, zaleczył kontuzjowane prawe kolano i w swej akademii na Majorce szykuje się do startu w Monte Carlo, gdzie wygrywał już 11 razy.
Po Monaco Nadal chce grać w Barcelonie, potem w Madrycie i Rzymie. W zeszłym roku na pięć startów na kortach ziemnych cztery zakończył zwycięstwami (MC, Barcelona, Rzym i Paryż), do obrony ma 4680 punktów rankingowych, stąd znów bardzo ambitny program.