Dustin Brown wciąż jest szybki i w dobrym tempie wygrywa kolejne mecze. Wielkiego wzrostem Francuza Albano Olivettiego pokonał w godzinę, oddał mu ledwie sześć gemów, wszystkie opowieści Niemca o dopasowaniu do kortów w hali Orbita okazały się prawdziwe.
Brown nawet lepiej serwował od rywala (w asach wygrał 15-12), returny miał znakomite, w wymianach rządził, słowem spełnił zapotrzebowanie publiczności na swój kolorowy tenis, choć nie można napisać, że w pełni, bo półfinał deblowy jednak przegrał.
Rywalem tenisisty jamajsko-niemieckiego będzie niezłomny Jan Hernych, lat 36, Czech z rankingiem 330, który pozostaje najbardziej wytrwałym tenisistą turnieju nie tylko z racji wieku, ale także dlatego, że gra od kwalifikacji. Półfinał będzie jego siódmym spotkaniem we Wrocławiu, można powiedzieć, że w tydzień wypełnił wielkoszlemową normę. Jak wygra z faworytem, to ją nawet przekroczy.
Hernych pokonał Estończyka Jurgena Zoppa (167. ATP). – Wciąż mam motywację, żeby grać, jest nią dwójka małych dzieci. Są też jeszcze starsi ode mnie aktywni tenisiści np. mój kolega Radek Stepanek. Kocham tenis i liczę na to, że jeszcze trochę pogram – mówił Czech po zwycięskim ćwierćfinale i zarobieniu (na dzieci) co najmniej 4260 euro.
Drugą parę półfinałową stworzyli Marco Chiudinelli (189. ATP) i Konstantin Krawczuk (135. ATP). Tenisista z Bazylei pewnie pokonał Aleksandra Kudriawcewa (177. ATP). Pięć lat temu był jeszcze w pierwszej setce rankingu, dobre nawyki pozostały.