Oba polskie mecze przyniosły pozytywne emocje. Magda Linette (74. WTA) źle zaczęła spotkanie z Jennifer Brady (65.), była nawet blisko porażki 0:6 w pierwszym secie, ale potrafiła pozbyć się stresu i odwróciła sytuację.

Zwyciężyła bojową Amerykankę 2:6, 6:4, 6:3 i pierwszy raz jest w drugiej rundzie australijskiego Wielkiego Szlema. Ciąg dalszy wcale nie musi być gorszy, choć kolejną rywalką Polki będzie w środę groźna Rosjanka Daria Kasatkina (25. WTA), jedna z młodych gniewnych tenisa.

Wielkoszlemowa debiutantka Magdalena Fręch (163. WTA) zaczęła mecz z Hiszpanką Carlą Suarez Navarro (kiedyś nawet nr 6., dziś 39.) od prowadzenia 3:1. Potem odwaga Polki nie zmalała, ale doświadczenie rywalki miało znaczenie. Porażka 5:7, 3:6 ujmy nie przynosi. Wygrane kwalifikacje, spora premia finansowa – to są zyski z pierwszej wyprawy 20-letniej tenisistki z Łodzi do Melbourne.

Pierwszy dzień turnieju nie zawiódł, było aż dziewięć meczów pięciosetowych – zwycięstwa Rafaela Nadala, Grigora Dimitrowa, Marina Cilicia, Karoliny Woźniackiej, Eliny Switoliny i Jeleny Ostapenko, ale też zaskakujące porażki.

Przegrały Venus Williams rozstawiona z nr. 5 (3:6, 5:7 z Belindą Bencić), CoCo Vandeweghe (nr 10), ubiegłoroczna mistrzyni US Open Sloane Stephens (13), odpadł nr 8 wśród panów – Jack Sock. Nietrudno było zauważyć tę amerykańską klapę, dzięki Magdzie Linette, także z polskim udziałem.