Najpierw Guido Pella pokonał w trzech setach Kamila Majchrzaka (6:2, 2:6, 6:2), potem na niebieski kort w Ken Rosewall Arena wyszli Schwartzman i Hurkacz. Polski lider też wygrał w trzech setach (4:6, 6:2, 6:3) demonstrując od drugiego seta sporą dynamikę i agresję, którą zniwelował szybkość rywala.
Wygrać ze Schwartzmanem nikomu nie jest łatwo, Argentyńczyk słynie z wytrwałości i świetnych kontr, ale naporu Polaka nie wytrzymał. Przy okazji Hubert Hurkacz dał szansę sędziemu Johnowi Blomowi na wykorzystanie technologii VR i skorzystał na tym pomyśle.
Hurkacz serwował przy stanie 4:2 i 30-15 w trzecim secie. Sędzia liniowy krzyknął, że był aut, sędzia na stołku odwrócił tę decyzję widząc piłkę w korcie. Skoro Schwartzman posłał return poza kort, sędzia Blom zarządził powtórzenie punktu uważając, że okrzyk liniowego wpłynął na zachowanie argentyńskiego tenisisty.
Z tą opinię nie zgodził się tenisista polski, poprosił o sprawdzenie sytuacji. Ogląd wideo (VR) ujawnił, że Schwartzman wcześniej odbił piłkę, niż sędzia liniowy ogłosił błąd serwisowy, zatem punkt został przyznany serwującemu. – Sądzę, że to naprawdę dobry pomysł, umożliwia właściwe oceny piłek, rozstrzyga wątpliwości, jakie pojawiają się w meczu. To bardzo pomocne narzędzie, poprawia naszą grę – mówił Polak. Schwartzman do końca się nie zgadzał, ale dodał, że takie wydarzenia przynajmniej ożywiają sytuację na korcie.
Mecz Polska - Argentyna rozstrzygnęli debliści. Z polskiej strony Łukasz Kubot i Hurkacz (grali także dlatego, że mogą stworzyć debel olimpijski w Tokio). Z argentyńskiej dwaj specjaliści od gry podwójnej: Maximo Gonzalez i Andres Molteni. Doświadczenie rywali wzięło górę, zwyciężyli 6:2, 6:4, polskiej parze, potencjalnie bardzo silnej, chyba potrzeba więcej zgrania.