Czeszka Barbora Krejcikova w finale turnieju Roland Garros

W sobotę o tytuł zagrają Rosjanka Anastazja Pawliuczenkowa i Czeszka Barbora Krejcikova. W piątek półfinały deblowe Igi Świątek i Magdy Linette oraz kolejne starcie gigantów Rafael Nadal – Novak Djoković.

Aktualizacja: 10.06.2021 21:10 Publikacja: 10.06.2021 21:04

Czeszka Barbora Krejcikova w finale turnieju Roland Garros

Foto: AFP

Wydaje się, że najmniej oczekiwana w damskich półfinałach Tamara Zidansek ze Słowenii ciężar sukcesu poczuła najmocniej, w każdym razie, mimo widocznej ambicji, dość gładko przegrała 5:7, 3:6 z Anastazją Pawliuczenkową. Rosjanka szczerze przyznała, że plan na półfinał miała wyjątkowo prosty: wszystkie piłki mocno na bekhend rywalki i to zadanie wykonała.  Po zwycięstwie napisała cyrylicą na szkiełku przed kamerą telewizyjną tylko jedno słowo: „Uraaaa!”, co dla znających stare radzieckie filmy wojenne zabrzmiało znajomo i, trudno zaprzeczyć, adekwatnie.

Drugi półfinał Maria Sakkari – Barbora Krejcikova był o wiele bardziej emocjonujący. Czeszka wygrała 7:5, 4:6, 9:7 po obronie meczbola i przełamaniu podania rywalki w trzecim secie, gdy ta serwowała prowadząc 5:4.

Czwartkowe wydarzenia rozpoczął finał miksta, konkurencji szanowanej już tylko z okazji Wielkiego Szlema i igrzysk. Rok temu tego turnieju w Paryżu nie było. Teraz był, okrojony do 16 duetów. Puchar za zwycięstwo wręczono parze Desirae Krawczyk (USA) i Joe Salisbury (Wielka  Brytania), która pokonała 2:6, 6:4, 10-5 Jelenę Wiesninę i Asłana Karacewa z Rosji. Sukces miał wartość 55 tys. euro na głowę, czyli 5 tysięcy mniej, niż dawała porażka w pierwszej rundzie singla.

O męski tytuł deblowy zagrają Aleksander Bublik i Andriej Gołubiew, Rosjanie w barwach Kazachstanu (łowienie talentów u sąsiada zaczyna się opłacać) oraz Francuzi Pierre-Hugues Herbert i Nicolas Mahut, którzy w wygrywaniu Wielkich Szlemów mają już niemałą wprawę. 

Polskie emocje w Paryżu to już tylko debel pań. W piątek od 13.oo na korcie Simonne-Mathieu zobaczymy najpierw Magdę Linette i Bernardę Perę w meczu z Czeszkami Barborą Krejcikovą i Kateriną Siniakovą, a następnie Igę Świątek i Bethanie Mattek-Sands (USA) grające przeciw Nadii Podoroskiej z Argentyny i Irinie Begu z Rumunii.

Meczem dnia powinno być jednak starcie Rafaela Nadala z Novakiem Djokoviciem – 58. mecz tych sław w statystykach ATP. Trzy tygodnie temu w finale w Rzymie Hiszpan pokonał Serba 7:5, 1:6, 6:3. Teraz korty są nieco szybsze, piłki i pogoda być może bardziej sprzyjają Novakowi, ale zapewne po staremu francuska publiczność weźmie stronę Rafaela, nie tylko dlatego, że już w ćwierćfinale Djoković nie utrzymał nerwów na wodzy.

W ogólnej rywalizacji Nadal przegrywa z wielkim rywalem 28-29, ale w paryskich półfinałach prowadzi 7-1. Podobnie jest z serbsko-hiszpańskimi finałami: 13-1 dla Nadala i wiemy, że ta historia lubi się powtarzać.

Obaj wciąż zapisują wielkie karty tenisa, Djoković ma 18 zwycięstw wielkoszlemowych, Nadal 20, tyle co Roger Federer, więc gra idzie o najwyższe cele.

Wydaje się, że najmniej oczekiwana w damskich półfinałach Tamara Zidansek ze Słowenii ciężar sukcesu poczuła najmocniej, w każdym razie, mimo widocznej ambicji, dość gładko przegrała 5:7, 3:6 z Anastazją Pawliuczenkową. Rosjanka szczerze przyznała, że plan na półfinał miała wyjątkowo prosty: wszystkie piłki mocno na bekhend rywalki i to zadanie wykonała.  Po zwycięstwie napisała cyrylicą na szkiełku przed kamerą telewizyjną tylko jedno słowo: „Uraaaa!”, co dla znających stare radzieckie filmy wojenne zabrzmiało znajomo i, trudno zaprzeczyć, adekwatnie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Tenis
Miami Open. Wygrała z Igą Świątek, pokonała Jessikę Pegulę
Tenis
Hubert Hurkacz też pożegnał się z turniejem w Miami
Tenis
Miami Open. Iga Świątek nie wygra Sunshine Double
Tenis
Hubert Hurkacz wygrał drugi trzysetowy mecz w Miami
Tenis
Turniej WTA w Miami: Iga Świątek wyszarpała awans