Mecz otwarcia zapowiada się bardzo ciekawie, bo Żuk jest w tej chwili na fali wznoszącej. Praktycznie co tydzień poprawia najwyższe w karierze pozycje w rankingu ATP Tour. Obecnie jest już 232 na świecie. W tym sezonie zadebiutował w turnieju rangi ATP Tour w Antalii, a także osiągnął trzy ćwierćfinały w imprezach ATP Challenger Tour, w dwóch przypadkach przebijał się do głównych drabinek z eliminacji.
W drugim piątkowym meczu Kamil Majchrzak zmierzy się z Luisem Mirallesem, który nie jest notowany w rankingu ATP, trenuje w amerykańskim college’u.
- Wierzę, że wygram ten mecz, choć na pewno trudno jest się przygotować do niego, gdy nie zna się zupełnie rywala. Właściwie od lipcowego startu w turnieju LOTOS PZT Polish Tour w Kozerkach, mam problemy z nogą, które czasem wracają z większą siłą. Teraz trochę żałuję, że nie podjąłem decyzji, żeby coś z tym zrobić pod koniec roku, ale tak naprawdę przez Covid trudno coś sensownie zaplanować. Być może podjąłem złą decyzję, ale po Pucharze Davisa zrobię krótką przerwę i mam nadzieje, że szybko wrócę do gry - powiedział Majchrzak, 111. tenisista świata.
Sobotnia rywalizacja rozpocznie się o godz. 11.00, meczem deblowym. W polskiej drużynie do gry wyjdą Jan Zieliński oraz Łukasz Kubot, który do Kalisza przyjeżdża prosto z Rotterdamu, gdzie grał i w halowym turnieju ATP. Ich rywalami będą Marcelo Arevalo oraz Lluis Miralles, czyli zawodnicy wystawieni do piątkowych gier singlowych.
Przyjazd Kubota oznacza, że zastąpi on deblistę Szymona Walkowa w składzie, w którym oprócz Majchrzaka, Żuka i Zielińskiego, znalazł się również reprezentacyjny debiutant Wojciech Marek. Kubot to dwukrotny zwycięzca turniejów Wielkiego Szlema - Australian Open 2014 (ze Szwedem Robertem Lindstedtem) i Wimbledonu 2017 (z Brazylijczykiem Marcelo Melo). To też były lider deblowego rankingu ATP Tour. W grze podwójnej zdobył dotychczas 27 tytułów, a 21 razy przegrywał w finałach, w tym raz w wielkoszlemowym US Open (2018).