Dominic Thiem. Kort był jak dom

Dominic Thiem urodził się na korcie, dojrzewał na korcie, miał talent do tenisa i co ważniejsze, także do pracy. W nagrodę od niedzieli jest mistrzem US Open.

Publikacja: 15.09.2020 21:00

Dominic Thiem tenis ma we krwi po rodzicach i babci

Dominic Thiem tenis ma we krwi po rodzicach i babci

Foto: afp

Thiem został drugim austriackim zwycięzcą turnieju wielkoszlemowego, 25 lat po pochodzącym ze Styrii Thomasie Musterze, który wygrał na kortach Rolanda Garrosa.

Dominic w przeciwieństwie do Thomasa nie urodził się w górach, które są wizytówką naddunajskiej republiki, tylko w Dolnej Austrii, w Wiener Neustadt, mieście niespełna 50- tysięcznym, leżącym kilkadziesiąt kilometrów na południe od Wiednia. Wielkich tradycji tenisowych tam nie ma, raczej wojskowe, związane ze znaną Terezjańską Akademią Wojskową założoną na początku XVIII wieku.

Z ojca na syna

Dominic urodził się jednak nie w rodzinie wojskowych, tylko trenerów tenisa. – Kort był dla niego i dla nas jak dom. Mieliśmy szkołę tenisa i Dominic miał pewnie z półtora roku, gdy pierwszy raz zaczął biegać po korcie – opowiadał niedawno Wolfgang Thiem w rozmowie z magazynem „Tenisklub”. On sam miłość do tenisa dostał w spadku od rodziców i pochodzącej z Czechosłowacji babci, zapalonej tenisowej amatorki.

Z kariery zawodniczej u ojca Dominica niewiele wyszło, ale za to przeszedł on pełną drogę kształcenia przewidzianą dla trenerów tenisa. Przydało się to bardzo, bo w 1997 roku podjął współpracę, trwającą nieprzerwanie 22 lata, z Guenterem Bresnikiem.

Ten były trener Borisa Beckera ruszał wtedy z projektem własnej akademii, która po latach miała mu przynieść miano „europejskiego Nicka Bollettieriego”. W ten sposób, w wieku sześciu lat, mały Dominic trafił tam pod skrzydłami ojca-trenera. Dla młodych tenisistów nie było wtedy wielu lepszych miejsc w środkowej Europie.

– Nigdy nie chcieliśmy zrobić z synów zawodowców (Dominic ma o 6 lat młodszego brata Moritza – przyp. red.), ale w 100 procentach wspieraliśmy ich pasje. Gdy trzeba było godzinami siedzieć w zimnych halach lub po nocy wracać po przegranym turnieju, robiliśmy to, nie oczekując niczego w zamian. Zawsze mogli czuć nasze wsparcie – opowiadał Thiem-ojciec.

Dzięki temu Dominic rozwijał się w sposób książkowy. Był postacią wyróżniającą się u siebie w kraju i w rozgrywkach Tennis Europe (do lat 16). Wpadał w oko przede wszystkim jego jednoręczny bekhend i niezwykła pracowitość.

Mecz z Musterem

W 2011 roku zagrał w finale juniorskiego turnieju Roland Garros i przegrał z amerykańskim rówieśnikiem Bjoernem Fratangelo. Porażka bolała, ale już nikt nie wątpił, że na tego chłopaka warto stawiać. Dzięki kontaktom Bresnika jeszcze w tym samym roku Dominic dostał dzikie karty do trzech turniejów ATP: w Kitzbuehel, Bangkoku i w Wiedniu.

W tym ostatnim odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w cyklu ATP, pokonując w pierwszej rundzie… 43-letniego Thomasa Mustera. Styryjczyk 16 lat po swoim triumfie w Paryżu postanowił na chwilę znów poczuć smak zawodowego tenisa i przypomnieć się rodakom.

W wypełnionej do ostatniego miejsca hali w Wiedniu zwycięstwo 18-letniego Dominica miało podwójną wartość, bo dla wielu Austriaków była to pierwsza okazja, by usłyszeć nazwisko Thiem. Ktoś, kto wygrywa z Musterem, musi być wart uwagi…

– Dużo się o tym mówiło w Austrii, ale dla syna przełomowy był inny mecz, który rozegrał w Stadthalle (miejsce rozgrywania turnieju ATP w Wiedniu – przyp. red.) dwa lata później, z Jo-Wilfriedem Tsongą – analizował Wolfgang Thiem.

W ćwierćfinale wiedeńskiego turnieju wschodząca gwiazda austriackiego tenisa przyparła do muru atletycznego Francuza, ówczesną „ósemkę” światowego rankingu. Tsonga wygrał dopiero w tie-breaku trzeciego seta, a Dominic uwierzył, że może rywalizować z najlepszymi na świecie.

Jednym z powodów takiej zmiany była też nowa postać w sztabie szkoleniowym Austriaka. Sepp Resnik, były triatlonista, trener fitnessu i wyjątkowy ekscentryk, został sprowadzony w 2012 roku przez Bresnika do ekipy Thiema. „Mam tu utalentowanego chłopaka, który świetnie gra w tenisa przez godzinę. Zrób coś, by grał tak cały czas” – miał powiedzieć Bresnik do Resnika, a ten wziął to sobie do serca. Zaczęły się nietypowe treningi, które miały wzmocnić młodego Thiema nie tylko fizycznie, ale i mentalnie.

– Talent to w zawodowym sporcie niemal obelga. Talent nie jest nic wart. Sukces składa się w 90 procentach z ciężkiej pracy – tak zdefiniował swoją filozofię Resnik w udzielonym „Kleine Zeitung” wywiadzie o współpracy z Thiemem. Młody tenisista biegał po lesie, rąbał drzewo, zrywał się w środku nocy na treningi – wszystko to miało go wzmocnić fizycznie i psychicznie.

Gdy w 2016 roku Resnik kończył współpracę z Dominikiem, ten był już postrachem rywali na kortach ziemnych. Niczym jego wielki poprzednik Muster w swoich najlepszych latach, był w stanie zabiegać rywali i doprowadzić do łez rotowanymi uderzeniami, po których piłka skakała na boki jak szalona.

I przyszedł Massu

Austriak swoją renomę specjalisty od gry na kortach ziemnych przypieczętował w 2018 roku pierwszym awansem do wielkoszlemowego finału. Na Roland Garros nie wygrał jednak nawet seta z mistrzem czerwonej mączki Rafaelem Nadalem.

By zrobić kolejny krok, potrzebny był nowy impuls i ten pojawił się na początku 2019 roku wraz z nowym trenerem. Bresnik ustąpił miejsca Nicolasowi Massu, byłemu wybitnemu chilijskiemu tenisiście, dwukrotnemu złotemu medaliście igrzysk w Atenach (2004).

Efekty przyszły nadspodziewanie szybko, niekiedy w nieoczekiwanych miejscach. Massu przekonał Dominica, że grając ofensywniej, będzie odnosił sukcesy także na szybszych nawierzchniach, nie tracąc swoich walorów z kortów ziemnych. Wiosną 2019 roku Thiem wygrał turniej w Indian Wells zwany „piątą lewą Wielkiego Szlema”, a w czerwcu znów zmierzył się w finale Roland Garros z Nadalem i znów przegrał, ale już po wygraniu seta.

Drugim efektem pojawienia się Massu było definitywne rozstanie całej rodziny Thiemów z akademią Bresnika. Wcale nie w zgodzie, tylko w sądzie.

Gwiazdor jak narciarze

– Guenter wykonał fantastyczną pracę, ale przez lata Dominic z chłopca zmienił się w mężczyznę i potrzebował bardziej partnerskiego podejścia – tak w skrócie powody rozstania opisywał ojciec-trener. To podejście zapewnił właśnie Massu, który od półtora roku prowadzi Dominica od sukcesu do sukcesu. Ukoronowaniem ich współpracy jest historyczne zwycięstwo w Nowym Jorku. Pierwsze wielkoszlemowe dla Thiema, po trzech porażkach w finałach (oprócz Roland Garros 2018 i 2019, także Australian Open 2020).

– To spełnienie moich marzeń, od kiedy wyszedłem na kort. Całe moje dotychczasowe życie było podporządkowane temu celowi – mówił zwycięzca US Open, a rywale i tenisowi fachowcy twierdzą zgodnie, że to nie jest jego ostatnie słowo.

Do dziś Thiem zarobił na kortach prawie 27 milionów dolarów i zyskał nad Dunajem status absolutnej gwiazdy. Można się o tym przekonać w prosty sposób.

Dotychczas tylko najwięksi narciarze alpejscy z Hermanem Maierem i Marcelem Hirscherem na czele oraz piłkarz Bayernu Monachium David Alaba mieli tak rozpoznawalne twarze, że nie trzeba było ich przedstawiać w reklamach. Dziś ta zasada dotyczy także Dominica Thiema.

Autor jest redaktorem naczelnym magazynu „Tenisklub”

Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia
Tenis
Iga Świątek ambasadorką Lancôme
Tenis
Billie Jean King Cup. Do zobaczenia w listopadzie
Tenis
Stefanos Tsitsipas wygrywa w Monte Carlo. Hubert Hurkacz niżej w rankingu
Tenis
Iga Świątek i reprezentacja Polski zagrają w finale Billie Jean King Cup!