Okazją do spotkania z legendą w klubie tenisowym WTS Orzeł stało się zaangażowanie niemieckiego mistrza rakiety w projekt TopLevelTennis.com – to internetowa platforma oferująca w języku angielskim eksperckie porady, filmy i materiały treningowe kierowane za stosowną opłatą do amatorów tenisa na każdym poziomie.
Zatrudnionymi gwiazdami są na razie młoda mama Słowaczka Dominika Cibulkova, Urszula Radwańska, dawny trener mistrzów Amerykanin Brad Gilbert, Austriak Wolfgang Thiem (ojciec Dominika), trener przygotowania fizycznego Novaka Djokovicia Włoch Marco Panichi (ostatnio zidentyfikowany jako jedna z osób zakażonych Covid-19 w Adria Tour) i sam Boris Becker, którego kompetencje poparte sześcioma tytułami wielkoszlemowymi i niegdysiejszym nr 1 w rankingu ATP, są niezaprzeczalne.
Spotkanie z taką sławą w czasach pandemii miało charakter kameralny. Salka konferencyjna praskiego klubu to nie jest plusz dywanów i kandelabry hotelu Bristol, deszcz na ulicy Podskarbińskiej to nie konfetti, ale krzesełka dla mediów dało się ustawić we właściwych odstępach sanitarnych i można było witać gościa. Zanim wszedł, pojawił się też Wojciech Fibak wyraźnie ucieszony wizytą dobrego znajomego i rzuciwszy słowo o nadchodzącej wieczornicy z Borisem, zniknął.
Boris wszedł dostojnie, widać, że z chodzeniem wciąż ma problemy po operacjach bioder. Jak na osobę, która zarabiała miliony, lecz w wyniku kilku katastrof życiowych doszła do krawędzi bankructwa i musiała w listopadzie 2019 sprzedać na aukcji internetowej trofea i przedmioty osobistego użytku (aukcja dała Beckerowi 687 tys. funtów), trzyma się dobrze.
Potrafi zażartować, jeśli nawet udaje zadowolonego z życia, robi to z talentem. Jako człowiek mediów, od lat komentujący tenis dla Eurosportu i BBC, odpowiadał na pytania z werwą i chętnie.