Wrocławianin stanął przed szansą przerwania 37-letniej posuchy polskich tenisistów. Po raz ostatni bowiem w singlowej imprezie tej rangi nasz rodak triumfował w 1982 roku. Wtedy to Wojciech Fibak okazał się bezkonkurencyjny w turnieju WTC (poprzednik ATP) w Chicago. Później raz w finale był Łukasz Kubot, a trzykrotnie Jerzy Janowicz, ale decydujące pojedynki przegrali.
W meczu o ostateczny triumf jego rywalem był rozstawiony z numerem 1 Benoit Paire (przy trzeciej pozycji Hurkacza). Francuz plasuje się także na wyższej pozycji w rankingu ATP (30.) niż nasz tenisista (41.).
Każdy z pierwszych czterech gemów miał niezwykle zacięty przebieg. Pierwszy rozstrzygnął się po 10 punktach, a kolejny po sześciu. Hurkacz wykorzystał w nim trzeciego break pointa, jednak po chwili stracił swoje podanie, by następnie ponownie przełamać rywala. Kolejny gem także należał do Polaka, który objął prowadzenie 4:1. W następnych, także zaciętych odsłonach nie było już żadnych przełamań. Przy stanie 5:3 i 40:30 Polak wykorzystał pierwszą piłkę setową.
W drugiej partii Hurkacz zdołał przełamać rywala już w trzecim gemie, wykorzystując do tego pierwszego break pointa. Tyle że Francuz ani myślał się poddawać. 30-latek najpierw wygrał gema przy podaniu Polaka, a następnie obronił trzy break pointy i wyszedł na prowadzenie 3:2. Następnie Hurkacz wykorzystał swój serwis i zawodnicy wrócili do punktu wyjścia. Potem rozpędzony Paire nie tylko wygrał gema przy swoim podaniu, ale na dodatek zdołał zrobić to przy serwisie wrocławianina. Ostatnią odsłonę tej partii Francuz zakończył asem serwisowym i zabawa rozpoczęła się na nowo.
Bohaterowie finału musieli nieco poczekać na decydującą partię, bowiem spadł deszcz i trzeba było osuszyć kort. Po powrocie do rywalizacji lepiej odnalazł się Paire, wykorzystując trzecią okazję do przełamania rywala. Po chwili Hurkacz odpłacił mu się tym samym i mieliśmy remis 1:1 w gemach.