Publiczność w hali O2 nie mogła tego przeboleć. Gdy po meczbolu zaczynała się na korcie rozmowa ze zwycięzcą, zanim Zverev otworzył usta, rozległy się gwizdy. Na szczęście po chwili co rozsądniejsi widzowie zagłuszyli je oklaskami. Ale na twarzy triumfatora widać było smutek i zmieszanie.

Atmosferę zaogniła sytuacja z tie - breaku, gdy Zverev przerwał wymianę, gdyż zauważył, że po stronie Federera dziecko podające piłki jedną z nich upuściło i toczyła się ona w stronę Szwajcara. Sędzia Carlos Bernardes zgodnie z przepisami nakazał powtórzenie punktu, Zverev zaserwował asa i wyrównał na 4:4.

Nawet prowadząca wywiad była tenisistka, a dziś dziennikarka telewizyjna Annabel Croft była zaskoczona reakcją rodaków i przypomniała im, że sędzia podjął słuszną decyzję, a zwycięzca zasługuje na większy szacunek. Zverev pokazał klasę: nie obraził się, kilkakrotnie przepraszał za tę sytuację, choć żadnej winy nie ponosi. Widać było jednak, że jest mu przykro, bo rozegrał znakomity mecz, świetnie serwował i zmusił Federera do wielu błędów.

Zverev jest pierwszym Niemcem od roku 1996, który awansował do finału Masters, 22 lata temu uczynił to Boris Becker, który przegrał w Hanowerze legendarny mecz z Pete,em Samprasem. „Grałem najlepiej w życiu, ale to nie wystarczyło” - powiedział po porażce Becker.

W niedzielę finałowym rywalem Zvereva będzie Novak Djoković (pokonał Niemca w rozgrywkach grupowych 6:4, 6:1) lub Kevin Anderson.

Jako pierwsi do finału debla awansowali Amerykanie Jack Sock i Mike Bryan pokonując Brazylijczyka Bruno Soaresa i Szkoda Jamie Murraya 6:3, 4:6, 10-4.