36- letnia Williams miała problemy tylko w początkowych gemach półfinału z reprezentującą Łotwę Anastazją Sevastovą (nr 19). Potem poszło już gładko i Amerykanka wygrała 6:3, 6:0. Serena Williams (nr 17) zaskakująco często atakowała przy siatce (28 razy, 26 z tych akcji zakończyło się zdobyciem punktu).

- Publiczność bardzo pomogła mi swoim wsparciem. Zwykle do siatki chodzę tylko po to, by po meczu uścisnąć dłoń rywalce, ale tym razem chciałam spróbować czegoś innego - mówiła Serena. Z dziewięciu nowojorskich finałów młodsza z sióstr Williams wygrała sześć (pierwszy raz w roku 1999). Jeśli zwycięży w sobotę, wyrówna wielkoszlemowe osiągnięcie Australijki Margaret Court, która wygrała 24 turnieje.

Bez wątpienia jest faworytką, choć jej rywalka, 21-letnia Naomi Osaka (nr 20) również bez trudu rozprawiła się (6:2, 6:4) z ubiegłoroczną finalistką, Amerykanką Madison Keys (nr 14). Osaka jest pierwszą Japonką w wielkoszlemowym finale. Z Sereną Williams grała tylko raz i wygrała wiosną w Miami. Szanse Japonki może zwiększyć to, że trema to pojęcie dla niej nieznane i to, że jej trenerem jest Sascha Bajin, który przez wiele lat był znaczącą osobą w sztabie Sereny Williams.

Z turnieju w trzeciej rundzie odpadł polski junior Wojciech Marek, którego 6:2, 6:3 pokonał rozstawiony z nr 1 Chun Tseng z Tajwanu.

Wpiątek o 18.00 polskiego czasu finał debla. Łukasz Kubot i Brazylijczyk Marcelo Melo spotkają się z Amerykanami Jackiem Sockiem i Mike Bryanem.