Korespondencja z Sopotu
Majchrzyk spisał się świetnie, w całym meczu popełnił tylko kilka błędów, wytrzymał emocjonalne napięcie i pokonał Takanyi Garangangę 6:2, 6:2, natomiast Przysiężny przegrał z Benjaminem Lockiem 5:7, 5:7, choć w pierwszym secie prowadził 5:2 i miał dwa setbole, a w drugim serwował przy prowadzeniu 5:3. Jak to ujął podczas spotkania z dziennikarzami Lock, dostał od Polaka szansę, by wrócić do tego meczu i z niej skorzystał.
Przysiężny długo nie grał z powodu kontuzji, nie jest jeszcze gotowy do poważnych zadań, pomimo to zaczął mecz dobrze, ale niestety nie utrzymał tego poziomu. Oglądanie jego tenisa jest wielką estetyczną przyjemnością, to się nie zmienia od lat, jednak wszystko wskazuje, że będziemy musieli zostać z tym zachwytem, ale bez porównywalnej z nim sportowej satysfakcji.
W niedzielę przed koniecznością zdobycia drugiego punktu dla Polski staną nasi znakomici debliści Łukasz Kubot i Marcin Matkowski. Obaj są w tej specjalności fachowcami najwyższej klasy i zwycięstwo jest więcej niż prawdopodobne.
Jak powiedział kapitan polskiej reprezentacji Radosław Szymanik, Kamil Majchrzak powinien wejść na kort przy prowadzeniu Polski 2:1 i jeśli zagra tak jak w sobotę, pokonać Benjamina Locka, co oznaczałoby zwycięstwo nad Zimbabwe.