Małgorzata Zajączkowska. Aktorka genialna i skromna

Małgorzata Zajączkowska będzie bohaterką najbliższej „Niedzieli z…” w TVP Kultura. Początek o godz. 17.15.

Aktualizacja: 06.12.2015 06:09 Publikacja: 05.12.2015 17:00

Foto: TVP Kultura

Od 40 lat jest na scenie, zaczęła pracę na II roku studiów współpracą z Barbarą Sass-Zdort, która zaproponowała jej rolę w monodramie. – Im dłużej pracuje się w zawodzie, tym większą czuje się odpowiedzialność – ocenia dzisiaj aktorka tamtą swoją niefrasobliwość, gdy przyjmowała rolę.

Przed kamerami telewizyjnym opowie też o pracy z Adamem Hanuszkiewiczem w Teatrze Narodowym i o tym jak cierpła jej skóra, gdy miała improwizować przed kolegami. Także o tym, jak bardzo jest mu wdzięczna, za rozumienie trudnych stanów duszy...

– Olbrzymia wszechstronność, zarówno artystyczna, jak i po prostu ludzka – ocenia reżyser Janusz Zaorski. A Małgorzata Zajączkowska odpowiada: – Był reżyserem, który po moim powrocie do Polski zaproponował mi rolę w pierwszych moich miesiącach po wieloletnim pobycie w USA.

Aktorka opowiada ciekawie o swoim życiu zawodowym w tamtym czasie i o tym, jakim obciążeniem jest dla cudzoziemca akcent pozbawiający wielu propozycji występów. Jednak powrotu do kraju nigdy nie żałowała.

– Genialna aktorka – mówi Marcin Bortkiewicz, reżyser „Nocy Walpurgi", w którym ona zagrała główną rolę. – I do tego bardzo skromna osoba.

– Najbliższy przyjaciel – rewanżuje się reżyserowi Zajączkowska. – Pokochaliśmy się do tego stopnia, że jestem matką chrzestną jego trzeciego syna.

W „Zbrodni i karze" w reżyserii Andrzeja Łapickiego w 1980 roku zagrała Sonię. Bortkiewicz mówi, że ta rola sprzed lat i uświadomienie sobie, że Zajączkowska potrafi zagrać nieskończoną dobroć zaważyło, na powierzeniu jej roli w „Nocy Walpurgi". Aktorka uważa tę współpracę za przygodę swojego życia. Pamięta, jak bardzo obawiała się popełnienia błędu. Przywołuje ze swojej biografii zawodowe chwile, w których przeżywała podobne stany emocjonalne i wtedy – z obawy, że nie sprosta wyzwaniu – chciała się wycofać...

Scenarzysta Jan Purzycki wyznaje, że bardzo ją lubi, tak jak i postać, którą powołał dla Małgorzaty Zajączkowskiej do życia w „Złotopolskich".

- Żyłam z nią 9 czy 10 lat i bardzo kochałam – mówi bohaterka programu.

- Jest wspaniałą przyjaciółką w życiu prywatnym – ujawnia Alicja Albrecht. – Potrafi przekładać wszystkie doświadczenia z prywatnego życia do granych postaci. Do tego ma trafną, szybką ripostę. Często ciężko za nią nadążyć.

„Niedzielę z... Małgorzatą Zajączkowską" uzupełni przypomnienie filmów z jej udziałem: „Żółtego szalika" w reżyserii Janusza Morgensterna (godz. 18.10), „Bajek na dobranoc" w realizacji Sławomira Idziaka (godz. 19.25) i „Pogody na jutro" Jerzego Stuhra (godz. 20.55).

Od 40 lat jest na scenie, zaczęła pracę na II roku studiów współpracą z Barbarą Sass-Zdort, która zaproponowała jej rolę w monodramie. – Im dłużej pracuje się w zawodzie, tym większą czuje się odpowiedzialność – ocenia dzisiaj aktorka tamtą swoją niefrasobliwość, gdy przyjmowała rolę.

Przed kamerami telewizyjnym opowie też o pracy z Adamem Hanuszkiewiczem w Teatrze Narodowym i o tym jak cierpła jej skóra, gdy miała improwizować przed kolegami. Także o tym, jak bardzo jest mu wdzięczna, za rozumienie trudnych stanów duszy...

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Telewizja
Apple kręci w Warszawie serial. Zamknięto Świątynię Opatrzności Bożej
Telewizja
Herstory: Portrety ponad 20 wybitnych Polek w projekcie HISTORY Channel
Serial
„Władcy przestworzy” na Apple TV+. Straceńcy latali w dzień
Telewizja
Magdalena Piekorz zajmie się serialami i filmami w TVP
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Telewizja
Serialowe Złote Globy. Kolejny triumf „Sukcesji”