Autorzy francuskiego dokumentu odbywają podróż z Grecji do Włoch, by zaobserwować, jak działa system przekształcający nieszczęście jednych w bogactwo drugich.
Wraki łódek, pontonów, którymi dopływają uchodźcy do lądu konfiskowane przez straż przybrzeżną, są później spieniężanym towarem. Trafiają do nowych właścicieli – po okazyjnej cenie. Ten „złom” zbiera wielu Greków, nie zawsze za wiedzą państwa - i jak mówi jeden z nich – nawet się o nie biją. To dochodowy interes.
– Mam już jakieś 250 sztuk na składzie – mówi Grek z wyspy Kos, popularnej bardzo wśród uciekinierów ze względu na bliskość drogi, którą mają przebyć – już po trzech godzinach podróży z tureckiego Bodrum mogą wylądować w Europie.
Wielu uchodźców powierza swe losy przemytnikom. Codziennie na Kos próbuje dotrzeć około tysiąca osób. Rozbijają namioty na ulicach – burmistrz nie jest z tego zadowolony, bo jak mówi – miasto nie ma środków aby przyjąć i wykarmić tylu ludzi. Lecz hotelarze są zadowoleni, bo wielu przybywających to reprezentanci klasy średniej i mają pieniądze, by opłacić pobyt w hotelowych warunkach – choć są one w niezbyt wyszukanym standardzie.
Film pokazuje 9-osobową rodzinę z Damaszku płacącą 180 dolarów dziennie za wynajęcie pokoju – i jak mówią hotelarze, którzy dobrze na tym zarabiają – nie pokazując twarzy – nie jest to rzadka sytuacja. Uważają, że pomagają uciekinierom…