Przypominamy tekst z 2016 roku
Rz: Pani poprzednie przedstawienie „Śmierć i dziewczyna" w związku z udziałem pary czeskich aktorów porno wywołało protesty ministra kultury Piotra Glińskiego, ONR i Krucjaty Różańcowej oraz debatę w obronie wolności twórczej. Czy było to dla pani obciążeniem podczas pracy nad nową premierą?
Ewelina Marciniak: Mam świadomość tego obciążenia, ale gdybym ciągle o nim myślała, nie byłam w stanie zrobić żadnego przedstawienia. We Wrocławiu moim celem nie było wywołanie skandalu. Przygotowując się do nowego spektaklu, zawsze mam potrzebę opowiedzenia o konkretnej sprawie i myślę o tym, jakich środków użyć, aby to zrobić. Zaproszenie aktorów porno stało się jednym z elementów pracy. Zaprosiłam też muzyków klasycznych do grania na żywo oraz nauczyciela acroyogi. Jedno z wielu pytań, jakie zadałam, brzmiało: do jakich fantazji daje sobie prawo człowiek, a do jakich nie? Kiedy rodzina i szkoła, w tym artystyczna, zmienia się w tresurę i kreuje ludzi, którzy używają seksualności do tego, żeby nie ujawniać swoich emocji? Nie zdawałam sobie sprawy, że żyję w tak pruderyjnym kraju, gdzie mój gest zostanie odczytany panicznie oraz wzbudzi falę niepokoju, a przede wszystkim agresji.
Co wybrała pani z „Ksiąg Jakubowych"? Olga Tokarczuk pisała je przez sześć lat, tworząc blisko tysiąc stron wypełnionych m.in. wątkiem Jakuba Franka, który w XVIII wieku doprowadził do chrztu kilku tysięcy polskich Żydów. Był uważany za proroka, ale i szalbierza.
Miałam poczucie żalu i straty przy każdym wątku, z którym się żegnałam, ale wszystkiego zaprezentować nie dam rady. Pisarz może więcej niż reżyser, zwłaszcza gdy osiąga swoje apogeum jak Olga Tokarczuk. Na pewno chciałam pokazać Rzeczpospolitą Obojga Narodów inną od tej, którą znamy z sarmackiej mitologizacji Henryka Sienkiewicza. To kraj u swojego schyłku, który przestaje być bezpiecznym azylem dla wielonarodościowego, wielowyznaniowego społeczeństwa. Staje się miejscem, w którym w podejrzliwy sposób traktuje się każdą odmienność i obcego, w tym osoby o innych poglądach. Oczywiście rymuje się to z dążeniami tych, którzy dziś poszukują bezpiecznej przystani i godności, czyli z uchodźcami. Tym bardziej czuję potrzebę zadawania pytań o wykluczenie i rolę Kościoła. Kiedyś i dziś. Decyzja Jakuba Franka o przyjęciu chrztu, co dla żydów stanowiło grzech śmiertelny, była związana ze szczególną pozycją Kościoła. Aby być traktowanym jak człowiek, trzeba było przestać być ż ydem i stać się katolikiem. Tylko wtedy można było się czuć w miarę bezpiecznie i uzyskać prawo m.in. do posiadania ziemi. Myślę, że to ważne w dyskusji o tym, co chcemy pamiętać z naszej historii, a czego nie.