To tylko skromna część programu Culture.pl w Azji, organizowanego przez Instytut Adama Mickiewicza. Dzięki temu polska kultura obecna jest od sześciu lat w kluczowych krajach Azji. Dotychczas odbyło się ponad 480 wydarzeń dla prawie 600 tys. uczestników. – Rok 2016 przyniesie zaś szczególną ofensywę naszego teatru – podkreśla Marcin Jacoby, manager Projektu Azja w IAM.
Do Chin, ale także do Korei i Japonii, pojedzie w tym roku 11 inscenizacji najbardziej znanych reżyserów. Obok Krystiana Lupy są to m. in. Krzysztof Warlikowski („(A)pollonia"), Grzegorz Jarzyna („Męczennicy"), Jan Klata („Wróg ludu") czy Paweł Passini („Kryjówka"). Chińczycy zobaczą też dwa szekspirowskie spektakle Bałtyckiego Teatru Tańca – „Burza" i „Sen nocy letniej". Zespół po raz kolejny odwiedzi ten kraj.
Polskie spektakle zdominują w tym roku dwa największe imprezy teatralne w Chinach – w Tianjin i Harbinie, ale szczególną pozycję w tym kraju ma już Krystian Lupa, który w poprzednich latach pokazywał tu „Marylin" czy „Wycinkę".
– Jechaliśmy oczywiście z pewnymi obawami – opowiada reżyser. – Okazało się jednak, że pewnego rodzaju zmysłowość teatralnego przekazu oraz intensywność aktorska zbudowały możliwość przekładu naszych spektakli dla chińskiego widza. Sandrę Korzeniak, grającą Marylin Monroe, traktowano wręcz jak ikonę, a odbiór „Wycinki" był zdumiewający. Monolog głównego bohatera o morale artysty i jego obowiązkach wobec podstawowych wartości potraktowano jako manifest polityczny, który przygotowaliśmy specjalnie na pokazy w Chinach.
Teraz Krystian Lupa zawiezie do Chin „Plac bohaterów" Bernharda zrealizowany przez niego w Litewskim Teatrze Narodowym w Wilnie. Natomiast wrocławska „Wycinka" pojedzie jesienią do Seulu i Tokio. W 2017 roku polski reżyser chciałby przygotować w Tianjin koprodukcję opartą na tekście zmarłego w 2010 r. chińskiego autora, Shi Tienshenga. – Jako człowiek poruszający się na wózku był outsiderem – mówi Krystian Lupa. – Stworzył własny świat oparty w dużej mierze na kulturze europejskiej. Jego tekst brzmi aktualnie, bo dotyka ginącej chińskiej rzeczywistości opartej na tradycji i może być też atrakcyjny dla europejskiego widza.