Proces poszlakowy Rity Gorgonowej, posądzonej o zamordowanie w sylwestra 1931 roku nieformalnej pasierbicy Lusi, był najbardziej spektakularną sprawą sądową dwudziestolecia międzywojennego. Media wykreowały sądowy thriller w amerykańskim stylu. Elektryzowały sensacjami, podobnie jak podczas niedawnych wydarzeń związanych z Katarzyną W. z Sosnowca.
Sprawiedliwość
Sprawa Gorgonowej została upolityczniona przez prokuraturę. Z aktu oskarżenia Chorwatki uczyniła pretekst do ksenofobicznej krucjaty pod hasłem obrony polskiego państwa i rodzin zagrożonych przez cudzoziemców.
Irena Krzywicka, Stanisława Przybyszewska, Tadeusz Boy-Żeleński bronili oskarżonej, tworząc kanony lewicowej myśli, feminizmu. O procesie w 1977 roku film nakręcił Janusz Majewski. Grali Ewa Dałkowska, Roman Wilhelmi i Aleksander Bardini.
– Do pracy nad spektaklem zainspirowała mnie najpierw informacja o nieznanych powojennych losach Rity oraz o nigdy nieodnalezionym miejscu jej pochówku – mówi reżyser Wiktor Rubin. – Kiedy w 1939 roku objęta amnestią opuszcza więzienie w Bydgoszczy, urywa się po niej ślad.
– Sprawą Gorgonowej zainteresowałam się dlatego, że nie wiadomo, czy była winna. Nie ma stuprocentowego dowodu, że zabiła pasierbicę. Jej winę starano się udowodnić na podstawie poszlak, a śledztwo pełne było błędów i prawdopodobnie nadużyć – dodaje autorka Jolanta Janiczak. – Nie przebadano choćby kału, jaki znaleziono obok drzwi do pokoju zamordowanej, nie zabezpieczono innych śladów. Od początku starano się wskazać winną na podstawie domysłów, pomówień, nastrojów społecznych. Ta liczba niewiadomych jest podstawą dla fantazji o wydarzeniach, które w teatrze staramy się powołać do życia. Sprawa Gorgonowej zachęca też do redefiniowania pojęcia sprawiedliwości, inspiruje do pytania o znaczenie prawdy.
Twórcy spektaklu w Starym Teatrze w Krakowie, w tym scenograf Michał Korchowiec, autorka wideo Hanna Maciąg i Marta Ścisłowicz grająca Gorgonową, wyruszyli jej śladami do Chorwacji.
– 7 marca, dokładnie w 114. urodziny Gorgonowej, na wyspie Zlarin, domniemanym miejscu jej urodzin, postawiliśmy na cmentarzu tablicę pamiątkową – mówi Jolanta Janiczak. – Nie mieliśmy na to pozwolenia i dwa dni później namierzyła nas policja. Kiedy jednak opowiedzieliśmy tragiczną historię Gorgonowej, jej córki, która przez całe życie starała się odnaleźć jakiś ślad matki, prezydent wyspy i policja postanowili nam pomóc. Znaleźliśmy lepsze miejsce dla pomnika na miejscowym cmentarzu tuż obok kościoła.
– Poszła w ruch Wikipedia, sprawdzono, kim była Gorgonowa – dodaje Wiktor Rubin. – Policjanci nie mogli uwierzyć, że jechaliśmy na wyspę podczas sztormu aż 16 godzin, żeby upamiętnić ich rodaczkę. Teraz jesteśmy z nimi w kontakcie, starają się nam pomóc w ustaleniu faktycznego miejsca urodzenia Gorgonowej – mówi Wiktor Rubin.