„Don Carlos”. Zanim znów teatry zostaną otwarte

Łódzki „Don Carlos” był wspaniałym pożegnaniem z muzyką na żywo przed kolejnym lockdownem. Teraz pozostał jedynie internet.

Publikacja: 22.03.2021 20:00

Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna w Teatrze Wielkim w Łodzi

Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna w Teatrze Wielkim w Łodzi

Foto: materiały prasowe

Zazwyczaj podchodzę z rezerwą do wydarzeń opromienionych nazwiskami sław. Media, które nie interesują się muzyką inną niż pop, rzucają się wtedy na przybyłe do Polski gwiazdy, upatrując w nich bohaterów celebryckiego newsa. A potem samym koncertem przestają się zajmować.

Podobnie było w Łodzi, choć ci, którym udało się zdobyć bilet do Teatru Wielkiego, byli świadkami wybitnego zdarzenia nie tylko dlatego, że opera w czasach pandemii ledwo zipie pod kroplówką chwilowych poluzowań koronawirusowych rygorów. Każdy spektakl czy koncert stał się dla publiczności czymś niezwykłym.

Tak zdarzyło się w Łodzi, choć bardziej z innego powodu. Zaproszeni artyści wspólnie w „Don Carlosie" wykreowali wspaniały verdiowski świat godny najlepszych teatrów. Jest to tym cenniejsze, że uczynili to polscy śpiewacy – Aleksandra Kurzak, Andrzej Dobber i Rafał Siwek.

W przedpandemicznym czasie rzadko zdarzały się okazje, by kogoś z tej trójki można było zobaczyć w spektaklu na polskiej scenie. Teraz Łodzią zawładnął od pierwszego wejścia Rafał Siwek, tworząc bardzo ludzką postać króla Filipa – surowego władcy, ale i głęboko nieszczęśliwego mężczyzny.

Aleksandra Kurzak z każdą kolejną sceną wzbogacała wizerunek królowej Elżbiety, by w porywającym finale wyrazić jej wszystkie emocje: rozpacz, delikatność, cierpienie, ale także dumę oraz miłość, z której musiała zrezygnować. Andrzej Dobber jako szlachetny markiz Posa dał przykład dopracowanej w szczegółach interpretacji z nienagannie prowadzoną frazą wokalną i wnikliwym wejściem w tekst.

O jakości łódzkiego „Don Carlosa" świadczy też sposób porozumienia i wzajemnego dostrojenia się solistów, wszystkie duety i sceny wspólne budowały więc napięcie. W tych momentach odnalazł się Roberto Alagna jako tytułowy bohater, ale i łódzki bas Robert Ulatowski w roli Wielkiego Inkwizytora w scenie dramatycznego sporu z królem Filipem.

Całość ogarnął dyrygent Vladimir Kiradijev, choć miał trudne zadanie, gdyż orkiestrę posadzono przed i w głębi sceny za solistami, a chór śpiewał mniej więcej z wysokości pierwszego piętra. Michał Znaniecki zbudował prostą akcję sceniczną jednak bez głównych bohaterów, ale z udziałem solistów drugoplanowych, chóru i z niezrozumiałych względów także baletu.

Ważne też, że łódzki „Don Carlos" nie pozostanie wydarzeniem jednorazowym. Został zarejestrowany przez TVP Kultura, która obiecuje emisję w Wielkanoc.

Wracamy więc znów przed ekrany telewizorów i komputerów. Opera Narodowa nagrała odwołany – po raz kolejny – koncert Piotra Beczały i zapowiada, że udostępni go na VOD teatru w wielkanocny poniedziałek. A w najbliższy weekend na VOD szczecińskiej Opery na Zamku będzie można obejrzeć „Eugeniusza i Tatianę – zakręt". To oryginalna, kameralna adaptacja wątków opery Piotra Czajkowskiego zrealizowana przez Pię Partum.

Zazwyczaj podchodzę z rezerwą do wydarzeń opromienionych nazwiskami sław. Media, które nie interesują się muzyką inną niż pop, rzucają się wtedy na przybyłe do Polski gwiazdy, upatrując w nich bohaterów celebryckiego newsa. A potem samym koncertem przestają się zajmować.

Podobnie było w Łodzi, choć ci, którym udało się zdobyć bilet do Teatru Wielkiego, byli świadkami wybitnego zdarzenia nie tylko dlatego, że opera w czasach pandemii ledwo zipie pod kroplówką chwilowych poluzowań koronawirusowych rygorów. Każdy spektakl czy koncert stał się dla publiczności czymś niezwykłym.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Teatr
Kamienica świętuje 15. urodziny!
Teatr
„Wyprawy pana Broučka”: Czech, który wypił za dużo piwa
Teatr
Nie żyje Alicja Pawlicka. Aktorka miała 90 lat
Teatr
Łódź teatralną stolicą Polski. Wkrótce Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Premiera „Schronu przeciwczasowego”. Teatr nie jest telenowelą