Utrzymać festiwal na jak najwyższym poziomie

Łukasz Gajdzis, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy oraz Festiwalu Prapremier, mówi Jackowi Cieślakowi o programie i najważniejszych wydarzeniach.

Aktualizacja: 10.10.2017 10:27 Publikacja: 10.10.2017 10:22

Utrzymać festiwal na jak najwyższym poziomie

Foto: Fotorzepa, Magda Hueckel

Rzeczpospolita: Festiwal Prapremier był pierwszą ofiarą niechęci do Olivera Frljicia i nie dostał pieniędzy w konkursie na dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego po zeszłorocznej prezentacji jego spektaklu „Nasza przemoc i wasza przemoc" na festiwalu. Potem minister Gliński odebrał dotacje Malta Festival i Dialogowi, również w związku z Frljiciem, który znalazł się w programie tych imprez. Hasło tegorocznego festiwalu „Prapremiery chciane i niechciane" wydaje się coraz bardziej aktualne. Jak pan je rozumie?

Łukasz Gajdzis: W tym roku 13-22 października odbędzie się już XVI edycja Festiwalu Prapremier, który rokrocznie otrzymywał wsparcie ministerialne. Przez 16 lat festiwal zyskał ogólnopolską markę, był wyczekiwany nie tylko przez  mieszkańców Bydgoszczy, ale również przez publiczność i zespoły teatralne z całej Polski. Tym większym zaskoczeniem była informacja ministra kultury, że Festiwal Prapremier może być już finansowany przez prywatny sektor oraz sponsorów. W moim mniemaniu jest odwrotnie: mecenat państwa powinien wspierać ważne wydarzenia artystyczne w kraju. Równie mocno zdziwiła mnie informacja o bardzo szybkim odwołaniu festiwalu przez mojego poprzednika. Jeśli zaś chodzi o tytuł tegorocznej edycji – przewrotna opozycja chciane/niechciane nawiązuje do sytuacji, w jakiej znalazł się nasz festiwal, i proponuje ciekawą kategorię interpretacyjną, w którą wpisują się zaproszone spektakle. Można być znakomitym w wybranej estetyce, a jednocześnie być „niechcianym" – odrzuconym. Można również podjąć niepożądany przez kogoś temat – temat, którego ktoś nie/chce. Niestety, na nie/chceniu się nie kończy. Wtedy można mówić o wykluczeniu i wykluczaniu.

Gdy wszyscy byli już pewni, że Prapremier nie będzie – z pomocą pospieszyło miasto Bydgoszcz. Jak udało się panu przekonać władze do wyłożenia pieniędzy i jaka to kwota?

Po wygranym przeze mnie konkursie na dyrektora Teatru Polskiego w Bydgoszczy rozpoczęliśmy negocjacje dotyczące kontraktu i sprawa tegorocznych Prapremier dość szybko powróciła w naszych rozmowach. Prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski doskonale rozumiał, iż zaniechanie organizacji festiwalu przyczyni się do pustynnienia przestrzeni kulturalnej Bydgoszczy. Oczywiście miałem obawy, czy można  zorganizować festiwal na wysokim poziomie w miesiąc. Pomysł organizacji Prapremier spotkał się jednak z dużą życzliwością dyrektorów zaproszonych teatrów. Finalnie budżet festiwalu zamknie się kwotą około 750 tysięcy złotych, którą w pełni pokryją miasto Bydgoszcz i władze województwa kujawsko-pomorskiego.

Stworzył pan znakomity program, ale co w szczególności chciałby pan polecić widzom?

Za cel nadrzędny w moich planach repertuarowych uważam komunikowanie się z widzami o różnych kompetencjach odbiorczych. Wierzę, że festiwal zgromadzi szeroką publiczność, zaś spektaklem, którego nie można nie zobaczyć, jest z pewnością „Wesele" Jana Klaty z Narodowego Starego Teatru w Krakowie z wybitnymi artystami i gwiazdami tej sceny. Napisany ponad sto lat temu dramat Wyspiańskiego znakomicie opisuje polskie podziały, zaściankowość i słabość elit. Również Maja Kleczewska, laureatka Srebrnego Lwa w Wenecji, ma w Bydgoszczy swoich widzów. Trzeciego dnia festiwalu prezentujemy jej „Wściekłość" z Teatru Powszechnego w Warszawie, która daje niepokojący obraz naszej europejskiej mentalności pełnej strachu przed obcym i nieznanym.

Nowością są propozycje dla młodych widzów, o których często się zapomina. Co zobaczą?

Zależy mi na tym, by organizowany przez nasz teatr festiwal docierał również do młodych widzów. Ciekawą pozycją w programie jest spektakl dla „najnajów", czyli „Elementarz" Michała Zadary. Jest to działająca na wszystkie zmysły instalacja, wprowadzająca dzieci w świat mowy i pisma, które służą jako drogowskazy w poznawaniu przez nie rzeczywistości. Przedstawieniem dla trochę starszych dzieci, ale także dla dorosłych, jest „Kopciuszek" Joëla Pommerata w reżyserii Anny Smolar. W poruszający sposób dotyka tematu tabu, jakim jest śmierć, a także tematu płci. Wierzę, że są to spektakle bogate w wartościowe treści.

Prapremiery wiązały się z konkursem. Czy odbędzie się w przyszłości?

Formuła festiwalu ewoluowała przez lata, na co wpływ mieli urzędujący dyrektorzy teatru. Trzy lata temu przybrała formę przeglądu, w którym nie wyłaniano zwycięzcy. Zdaję sobie sprawę, że powrót do formuły konkursowej jest pożądany nie tylko przez twórców i artystów, ale i przez publiczność. W tym roku, w związku z krótkim czasem, jaki mieliśmy na organizację, utrzymamy formę przeglądu, jednak poważnie myślimy o zmianie w przyszłorocznej edycji.

Czy ma pan nadzieję na dotację Ministerstwa Dziedzictwa Narodowego i Kultury w przyszłym roku?

Do następnej edycji pozostał nam ponad rok. Do tego czasu będziemy wraz z zespołem starać się pozyskać środki z różnych źródeł, również z MKiDN, by móc utrzymać festiwal na jak najwyższym poziomie. Zbudowanie takiej marki zajęło kilkanaście lat, nie można więc pozwolić, by Prapremiery odeszły w zapomnienie.

Rzeczpospolita: Festiwal Prapremier był pierwszą ofiarą niechęci do Olivera Frljicia i nie dostał pieniędzy w konkursie na dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego po zeszłorocznej prezentacji jego spektaklu „Nasza przemoc i wasza przemoc" na festiwalu. Potem minister Gliński odebrał dotacje Malta Festival i Dialogowi, również w związku z Frljiciem, który znalazł się w programie tych imprez. Hasło tegorocznego festiwalu „Prapremiery chciane i niechciane" wydaje się coraz bardziej aktualne. Jak pan je rozumie?

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Teatr
Kamienica świętuje 15. urodziny!
Teatr
„Wyprawy pana Broučka”: Czech, który wypił za dużo piwa
Teatr
Nie żyje Alicja Pawlicka. Aktorka miała 90 lat
Teatr
Łódź teatralną stolicą Polski. Wkrótce Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Premiera „Schronu przeciwczasowego”. Teatr nie jest telenowelą